Według planu mieliśmy dzisiaj zwiedzać Jezioro Königssee i Salzburg, ale fatalne prognozy pogody na dzisiaj zmusiły nas do zmiany planów i zamianę dni zwiedzania. W związku z czym dzisiaj pojechaliśmy zwiedzać Monachium. I był to bardzo dobry wybór, bo mimo, że było dość zimno, to prawie przez cały dzień nie padał deszcz i mogliśmy w miarę komfortowo zwiedzać miasto. Po drodze do Monachium musieliśmy jeszcze na chwilę zatrzymać się w miejscowości Bad Tölz, żeby kupić winietkę ekologiczną uprawniającą nas do wjazdu do ścisłego centrum miasta. Gdy już to załatwiliśmy, mogliśmy bez obaw ruszyć na podbój stolicy Bawarii. Samochód zostawiliśmy na podziemnym parkingu przy samym centrum miasta i ruszyliśmy w miasto.
Monachium jest trzecim największym miastem w Niemczech i liczy sobie ponad 1,5 miliona mieszkańców. To zdecydowanie miasto kultury i sztuki. Pełne monumentalnych budynków, gdzie nie brakuje pozostałości z czasów Cesarstwa Rzymskiego czy Królestwa Bawarii. Czas można tu spędzić nie tylko na poznawaniu historycznej przeszłości tego miasta, ale także na obcowaniu z niemiecką kulturą i sztuką, a wieczorami na zabawie w miejscowych klubach. Stolica Bawarii przyciąga od stuleci. Kiedyś przyjeżdżano do Monachium w celu uczęszczania na tutejszy uniwersytet i zdobycia obycia na dworach tutejszych książąt, teraz przyciągają nas kiełbaski, Oktoberfest, bogata historia, zapach nowoczesności i BMW. Istnieje zapewne jeszcze setka innych powodów, dlaczego warto odwiedzić to miasto. Większość zabytków i ciekawych miejsc w Monachium znajduje się w centrum miasta. Poza stare miasto musimy wyruszyć tylko w przypadku zwiedzania Pałacu Nymphenburg czy Olimpiapark. Monachijskie stare miasto zostało zniszczone w około 90% podczas nalotów dywanowych przeprowadzanych w czasie II wojny światowej. Po zakończeniu działań wojennych, władze podjęły decyzję o zachowaniu historycznego układu ulic, ale bez odtwarzania wszystkich wcześniej istniejących budynków. W efekcie tej decyzji, spacerując dzisiaj po historycznej części stolicy Bawarii, możemy choć trochę poczuć atmosferę średniowiecznego miasta, jednak zauważalny jest brak oryginalnych historycznych fasad i zabudowy. Szczęśliwie, pewna liczba ważnych budynków przetrwała lub została odbudowana.
Zwiedzanie rozpoczęliśmy od Isartor. Jest to przebudowana w 1833 roku średniowieczna brama miejska. Potem przeszliśmy na Marienplatz oraz weszliśmy do Kościoła świętego Piotra, który jest najstarszym kościołem parafialnym całej Bawarii. Wieża, która do niego należy, jest nazywana przez mieszkańców „Starym Piotrem” i stanowi główny punkt niemal każdej wycieczki po Monachium. Budowla zyskała swój obecny kształt XVII wieku. Wcześniej była wykonana w stylu romańskim, potem w gotyckim, a finalnie wnętrze jest utrzymane w stylu barokowym. Zewnętrzna iglica dzwonnicy mierzy 92 metry. W ostatnim roku trwania II Wojny Światowej, mury kościoła świętego Piotra zostały niemal całkowicie zniszczone przez bombardowanie. Natychmiast przystąpiono do odbudowy, ale prace renowacyjne ukończono dopiero w 2000 roku.
Centrum Monachium stanowi rynek z Nowym i Starym Ratuszem oraz okolicznymi budynkami stanowiącymi stare miasto. Marienplatz swoimi korzeniami sięga aż XII wieku, kiedy został wytyczony na rozkaz Henryka Lwa. W 1638 roku wzniesiono tu charakterystyczną kolumnę maryjną upamiętniającą zakończenie najazdu szwedzkiego. Innym ciekawym miejscem na rynku jest tzw. fontanna rybna (Fischbrunnen) – powstała w latach 1862–1865. Dawnej odbywał się przy niej targ rybny. Nazwę Marienplatz miejsce to uzyskało w 1807 roku na cześć św. Marii, która miała uchronić miasto przed epidemią cholery. Najbardziej charakterystycznymi budowlami przy Marienplatz są zdecydowanie – Stary i Nowy Ratusz. Pierwszy z wymienionych pochodzi z 1480 roku. Najstarszą częścią Starego Ratusza jest biała wieża, która swoimi korzeniami sięga aż XII stulecia i stanowiła wtedy część monachijskich fortyfikacji. Bez wątpienia to jeden z piękniejszych zabytków stolicy Bawarii. Na wieżę ratuszową można wjechać windą i wejść na taras widokowy, znajdujący się na wysokości ponad 80 metrów. W Wielkiej Sali Starego Ratusza w dniu 9 listopada 1938 roku odbyło się przemówienie Josepha Goebbelsa, który stało się preludium do Nocy Kryształowej. Kolejnym monumentalnym budynkiem jest Nowy Ratusz, który powstał w latach 1867-1909 w stylu neogotyckim. Aby móc go postawić na Marienplatz konieczne było zniszczenie aż 24 kamienic. Budowla zawiera wiele interesujących elementów, np. aż 6 dziedzińców, na wieży wiszą 43 dzwony, a mechanizm zegarowy jest czwarty pod kątem wielkości na świecie. Do tego na bogato zdobionej elewacji można zobaczyć sceny z historii Bawarii. O godzinie 12:00 na wieży zegarowej obejrzeliśmy występ tańczących figurek oraz dzwonów wybijających melodię. Jest on nazywany Glockenspiel. Całe przedstawienie trwa około 10 minut. W zależności od miesiąca możemy usłyszeć jeden z czterech utworów. Jest to obowiązkowy punkt każdej wizyty w Monachium.
Z Marienplatz udaliśmy się w kierunku Alter Hof, Max-Joseph-Platz, Rezydencji i Odeonsplatz. Alter Hof to późnogotycka twierdza w mieście. Jest to najstarszy budynek w centrum Monachium. Został zbudowany pod koniec XII wieku, kiedy to był jeszcze otoczony fosą. Zamek służył jako rezydencja książąt Saksonii. Max-Joseph-Platz jest otoczony pięknymi budynkami: Teatrem Narodowym, dawną rezydencją królewską (obecnie Akademia Sztuk Pięknych) i Operą Bawarską. Akademia jest kopią Palazzo Pitti we Florencji, a Opera podobna jest do teatru Odeon w Paryżu. Rezydencja z kolei to jedno z największych muzeów pałacowych. W sumie na zwiedzanie samej rezydencji można poświęcić cały dzień, choć można to oczywiście zrobić szybciej. Rezydencja powstawała przez cztery stulecia (XVI-XIX). Tworzy ją zespół kilku budowli, a także dziesięć dziedzińców. Reprezentują one różne style architektoniczne: renesans, barok, rokoko i klasycyzm. Od 1920 roku Residenz służy celom muzealnym, a do kompleksu należy 130 pomieszczeń. Budowla została niestety w części zniszczona w czasie II wojny światowej. W latach 50. i 60. XX wieku doszło do jej odbudowy. Jednak prace remontowe trwają do dziś.
Poza Marienplatz w Monachium możemy natrafić na kilka dużych i ciekawych architektonicznie placów. Jednym z nich jest Odeonsplatz, który powstał na początku XIX wieku. Zaprojektował go Franz Karl Leopold von Klenze, autor m.in. Nowego Ermitażu w Petersburgu. To tutaj w 1923 roku rozpędzony został pucz monachijski. Na placu znajduje się kilka ważnych budynków – Kościół Teatynów, czy dawna szkoła muzyczna Odeon. W samym centrum Odeonsplatz znajduje się Feldherrnhalle, czyli Portyk Marszałków. Został wybudowany na polecenie króla Ludwika I w 1841 roku, w celu uczczenia jego armii. Wzorowany był na Loggia dei Lanzi we Florencji. Przy Odeonsplatz weszliśmy również do kilku sklepów z luksusowymi samochodami. Byliśmy w salonach Lotusa, Kupry i Lucida. W tym ostatnim mogliśmy sobie nawet posiedzieć w jednym z samochodów. Wracając do centrum weszliśmy do Katedry Najświętszej Marii Panny (Frauenkirche). Frauenkirche, to główna świątynia miasta. To w sumie trzeci stojący w tym miejscu kościół. Wcześniej znajdowała się tutaj XIII-wieczna kaplica oraz romańska bazylika. Budowla, którą możemy oglądać dzisiaj, wybudowana została w stylu późnogotyckim, w latach 1468-1488. Wchodząc do katedry naszą uwagę przyciągnął odcisk stopy znajdujący się przed głównym wejściem. Związana jest z nim ciekawa legenda. Mówi ona, że diabeł ingerował w budowlę świątyni ciągle coś niszcząc, co wydłużało czas zakończenia prac. Aby dokończyć kościół Halsbach został zmuszony do podpisania paktu z demonem. Ten obiecał, że pomoże w budowie, jeśli w świątyni nie będzie żadnych okien. Chodziło o to, aby żadne boskie światło nie przedostało się do środka. Jeśli Halsbach nie wykonałby tego zadania, to musiałby oddać swoją duszę diabłu. Po ukończeniu świątyni diabeł przyszedł sprawdzić czy ten dotrzymał swojej obietnicy, jednak z wiadomych powodów nie mógł wejść do kościoła i stanął w jego głównym wejściu. Z tego miejsca, z powodu szczególnej konstrukcji nie było widać żadnego okna i „rozliczył” Halsbacha z umowy. Dopiero później okazało się, że boczne witraże schowane są za kolumnami, a jeden za ogromnym ołtarzem. Diabeł z wściekłości, że dał się oszukać uderzył stopą w posadzkę kościoła i pozostawił swój odcisk.
Z katedry wróciliśmy na główną ulicę starego miasta. Po drodze na Karlsplatz minęliśmy ciekawe rzeźby dzika i suma oraz weszliśmy do kościoła św. Michała. Pierwsze pomysły wzniesienia w tym miejscu kolegium jezuickiego wraz z kościołem sięgają 1555 roku. Projekt udało się jednak zrealizować dopiero za panowania Wilhelma V Pobożnego, a w 1583 roku położono kamień węgielny pod budowę świątyni. Był to pierwszy duży kościół jezuicki wznoszony w Północnej Europie, a budowę ukończono w 1597 roku. Okazało się, że inwestycja nie była wcale tania i doprowadziła Wilhelma V i jego księstwo na skraj bankructwa. Kościół bardzo ucierpiał w czasie bombardowania miasta. Po II wojnie światowej podjęto się jego odbudowy i renowacji. W czasie zwiedzania szczególną uwagę warto poświęcić wyjątkowemu sklepieniu kolebkowemu, gdyż jest to druga co do wysokości konstrukcja tego typu na świecie.
Karlsplatz powstał na miejscu dawnych fortyfikacji miejskich, a nazwano go na cześć monarchy Karola Teodora. Brama, która znajduje się przed wejściem na plac to Karlstor. Jest to jedna z trzech zachowanych bram Starego Miasta i jest pozostałością po średniowiecznych fortyfikacjach Monachium. Powstała około 1300 roku i składała się wtedy z trzech wież. Obok znajdowała się fosa i była połączona mostem z barbakanem znajdującym się po drugiej stronie. Z czasem wieże straciły swoje znaczenie obronne, a po wybuchu prochu w 1857 roku, który spowodował spore zniszczenia postanowiono rozebrać jedną z nich. Pozostałe dwie połączono łukiem, który pozwolił na ruch uliczny. W czasie II wojny światowej brama została zniszczona, a później zrekonstruowana.
Wracając już na parking zatrzymaliśmy się jeszcze przy Sendlinger Tor, kolejnej z zachowanych do dnia dzisiejszego bram miejskich, obok której znajduje się sklep z żelkami Haribo, w którym zrobiliśmy słodkie zakupy. Później jeszcze weszliśmy na chwilę do kościoła św. Jana Nepomucena (zwanego też kościołem Asamów). Jego piękna fasada jest niestety obecnie remontowana i jest całkowicie zasłonięta rusztowaniami, więc nie mieliśmy możliwości jej zobaczenia. Kościół ten jest jednym z najcenniejszych, wśród mniej znanych skarbów Monachium. Ta prywatna kaplica, zdobiona w stylu rokoko, należała do braci Cosmasa Damiana oraz Egida Quirina Asama. Jej wnętrze wypełnione zostało złotymi stiukami oraz wielobarwnymi malowidłami - od nadmiaru dekoracji może się zakręcić w głowie. Wejście do kościoła nie zawsze jest możliwe, ale chociaż tyle szczęścia mieliśmy dzisiaj, że mogliśmy zobaczyć jego niesamowite wnętrze.
Po zwiedzeniu centrum Monachium udaliśmy się samochodem do Parku Olimpijskiego. Olympiapark München to nazwa kompleksu, na którym odbyły się Igrzyska Olimpijskie w 1972 roku. Niestety, w trakcie Igrzysk Olimpijskich w 1972 roku, miał miejsce jeden z najbardziej haniebnych ataków terrorystycznych w historii. Palestyńska grupa terrorystyczna o nazwie Czarny Wrzesień porwała i zamordowała sportowców z Izraela, a wszystko działo się w wiosce olimpijskiej. Na terenie parku, przy moście, znajduje się monument na część zamordowanych sportowców. Pomnik ten znajduje się po drugiej stronie ulicy Georg-Brauchle-Ring (po stronie „BMW Welt”). W całym kompleksie sportowym znajdują się: Stadion Olimpijski, Hala Olimpijska, pływalnia Olympia-Schwimmhalle, Olympia Eventhalle, lodowisko Olympia-Eissportzentrum i Olympiaturm. Park jest nieogrodzony i otwarty dla zwiedzających oraz mieszkańców, którzy często przychodzą tu pobiegać i poćwiczyć. Przez park przebiegają ścieżki piesze, znajdziemy też liczne ławeczki. Na niemal całej długości parku znajduje się jezioro olimpijskie (Olympiasee), które zajmuje obszar blisko 9 hektarów. W ciepłe dni można tu wypożyczyć łódkę lub rowerek wodny i sobie popływać.
Jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji Parku Olimpijskiego (i samego Monachium) jest słynna Wieża Olimpijska (Olympiaturm). Na górze wieży znajduje się obracająca się restauracja oraz dwa panoramiczne tarasy widokowe. Pierwszy znajduje się wewnątrz wieży, a drugi piętro wyżej na zewnątrz. Wieża ma wysokość 291 metrów, punkt obserwacyjny znajduje się jednak blisko 100 metrów niżej. Na górę wjechaliśmy windą jadącą z prędkością 7 m/s. Cały przejazd trwa około 30 sekund. Z wieży roztacza się przepiękny widok na całe miasto oraz jego okolice. Widać z niej również Alpy, chociaż dzisiaj były one zasnute chmurami. Po zjechaniu na dół poszliśmy jeszcze zobaczyć Stadion Olimpijski, który znajduje się niemal w samym środku Parku Olimpijskiego Jest to jeden z najważniejszych niemieckich stadionów. Oprócz Igrzysk Olimpijskich odbywały się tu chociażby Mistrzostwa Świata w 1974 roku, a swoje mecze do 2005 roku rozgrywał tutaj Bayern Monachium. Obiekt początkowo mógł pomieścić 80 000 kibiców, jednak z powodów bezpieczeństwa w latach 90-tych zmniejszono jego pojemność do 69 250 miejsc.
Z Parku Olimpijskiego przeszliśmy wiaduktem na drugą stronę ulicy, gdzie znajduje się Muzeum BMW. Ta nowoczesna siedziba koncernu nie jest tradycyjnym muzeum sztuki. W pobliżu tej instytucji znajduje się również centrum wystawowe BMW Welt oraz firmowy wieżowiec. Cały kompleks uznawany jest za jeden z najlepszych w skali światowej. Powstało tu niejako miasteczko BMW, które ukazuje najciekawsze informacje z całego życia marki. W muzeum przedstawiona jest historia marki BMW od samego początku do dziś. Co więcej, eksponaty są na bieżąco uzupełniane, jeśli w historii firmy wydarzy się coś ważnego. Wstęp do samego parku BMW Welt jest bezpłatny. Zapłacić trzeba za zwiedzanie muzeum.
Spod BMW Welt pojechaliśmy zobaczyć Allianz Arenę, czyli stadion Bayernu Monachium. Drużyna Bayernu, a także reprezentacja Niemiec trenuje na nim od sezonu 2005/2006. Stadion jest jednym z najbardziej nowoczesnych na świecie. Miejsca na widowni zmieszczą aż 75 024 kibiców, 2 152 dziennikarzy i VIP-ów oraz 966 sponsorów. Przygotowanych jest również 165 miejsc dla osób z niepełnosprawnościami. W końcu udaliśmy się do centrum handlowego na zakupy, a potem zjeść coś do KFC. Na koniec dnia, kiedy zaczęło się już ściemniać, podjechaliśmy jeszcze na chwilę pod Allianz Arenę, żeby zobaczyć stadion kiedy jest oświetlony. Wygląda on wtedy jeszcze ładniej niż w ciągu dnia.
Spod stadionu została nam już tylko droga powrotna do naszego pensjonatu. W międzyczasie rozpadało się dosyć mocno i nasz powrót odbywał się w niezbyt komfortowych warunkach, ale na szczęscie bez większych przeszkód. Do Lenggries dojechaliśmy o godzinie 22.00. Jutro już pogoda w Salzburgu i nad Jeziorem Konigsee ma być, według prognoz, dużo lepsza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz