Tak jak można było przypuszczać prawie nikt nie zmrużył oka przed wycieczką do Aten. Dopiero po wygodnym ulokowaniu się w autokarze większość osób poszła spać. Podróż pustą o tej porze autostradą zajęła nam kilka godzin, wszak do stolicy Grecji jest od nas ponad 400 kilometrów. Po drodze zatrzymywaliśmy się oczywiście na krótkie toalety. Do Attyki, czyli na przedmieścia Aten dotarliśmy gdy zaczęło już świtać, a słońce delikatnie zaczęło wychodzić zza okolicznych wzgórz.
Zanim jednak wjechaliśmy do Aten najpierw udaliśmy się na chwilę do największego portu w całym Basenie Morza Śródziemnego czyli do Pireusu. Zatrzymaliśmy się na chwilę w porcie, żeby zobaczyć olbrzymie statki pasażerskie, które w nim cumowały lub które do niego właśnie wpływały. Później jeszcze zatrzymaliśmy się na punkcie widokowym, z którego roztaczała się panorama na kilka stron miasta. Z jednej strony widać było kawałek portu jachtowego, z drugiej stadion i halę Olympiakosu Pireus, a z trzeciej podziwiać już mogliśmy część Aten, gdyż Pireus właściwie graniczy ze stolicą Grecji.
Po wjechaniu do Aten udaliśmy się najpierw na chwilę pod Stadion Olimpijski z 1896 roku i po zrobieniu kilku zdjęć udaliśmy się od razu pod Akropol. Kupiliśmy bilety i poszliśmy wspinać się na święte wzgórze bogów greckich. Zobaczyliśmy oczywiście: Propyleje, Świątynię Ateny Nike, Pinakotekę, Erechtejon i Partenon. Zwiedzanie wzgórza zajęło nam ponad godzinę, po czym zaczęliśmy schodzić w kierunku centrum miasta podziwiając po drodze wzgórze Aresa oraz grecką i rzymską Agorę.
W centrum mieliśmy 2 godziny czasu wolnego na zakupy i posiedzenie w kafejce. O 13, w potwornym upale, obejrzeliśmy jeszcze zmianę warty pod Grobem Nieznanego Żołnierza i szybko wsiedliśmy do klimatyzowanego autokaru.
Podczas całej dzisiejszej wizyty nie sposób było nie zauważyć góry niesprzątniętych śmieci na ulicach Aten (zresztą widzimy je przez cały czas podczas naszego pobytu tutaj). Są one efektem trwającego już od ponad tygodnia strajku śmieciarzy w Grecji. Dziś nawet w polskich wiadomościach była o tym wzmianka z ujęciami filmowymi z ateńskich ulic. Ponoć widać było w relacji akurat nasz autokar! A skoro jestem przy tym co w Polsce, to dowiedzieliśmy się w drodze powrotnej, że nad Warszawą, a szczególnie nad Żoliborzem, przeszła dzisiaj potężna nawałnica, która połamała wiele drzew i utrudniła życie mieszkańcom w całym mieście.
Wracając do naszego hotelu zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilkę w miejscu upamiętniającym Bitwę pod Termopilami, którą stoczyły w tutejszym wąwozie wojska Greków z najeżdżającymi ich Persami.
Po przyjeździe do hotelu i zjedzeniu kolacji skorzystaliśmy jeszcze z basenu, po czym wszyscy mieli już do nocy czas wolny. A jutro mamy w końcu pierwszy luźny dzień. Nigdzie nie jedziemy. Będziemy lenić się na basenie i na plaży!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz