W zasadzie dzisiaj to już nie było spływu. Było jedynie pakowanie i powrót do Warszawy. Około 10.00 przyjechał transport po kajaki i musieliśmy się pożegnać. Część z nas pojechała samochodem, razem z kajakami, część wracała z tatą M., część z tatą S., a po K. i J. przyjechała mama i zostają one jeszcze tutaj tydzień na wakacjach.
W Warszawie byliśmy późnym popołudniem, ale zdążyłem jeszcze pójść na dzisiejszą drugą turę wyborów prezydenckich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz