Dzisiejszy dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania Doliny Psiej Rzeki (Nahr al-Kalb), czyli tej nad którą położony jest hotel, w którym śpimy. Pierwszym punktem był zrekonstruowany w XV wieku most z czasów rzymskich. Później poszliśmy na spacer w kierunku ujścia rzeki do morza, podczas którego oglądaliśmy naskalne inskrypcje pozostawiane tutaj przez kolejnych zdobywców Libanu, począwszy od czasów faraońskich. Jest ich tutaj ponad 20 na odcinku kilkuset metrów. Połowa trasy od czasów pandemii Covid-19 jest zwykle zamknięta, jednak my mieliśmy szczęście, bo akurat spotkaliśmy pana, który otworzył mam zamkniętą furtkę.
Drugim punktem dnia był kompleks jaskiń Jeita Grotto. Znajdujące się tu jaskinie są jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych Libanu. Turyści mogą zwiedzić przepiękną jaskinię górną z niesamowitymi formami krasu podziemnego oraz jaskinię dolną, którą ogląda się płynąc łódką. Trasa górna liczy 750 metrów, dolna natomiast około 400 metrów. Groty Jeita znajdują się również w dolinie Nahr al-Kalb, ale żeby do nich dojechać z naszego hotelu musieliśmy pojechać inną drogą, gdyż nie ma od nas żadnego dostępnego przejazdu w górę doliny. Historia odkrycia jaskiń sięga 1836 roku, kiedy to amerykański misjonarz William Thomson odnalazł jedną z grot (dolną). Po wielu latach, bo dopiero w roku 1958, libańscy speleolodzy odkryli górną grotę, w której znajdują się największe na bliskim wschodzie stalaktyty.
Z jaskiń udaliśmy się do Harissy, gdzie na wysokości ponad 600 m n.p.m. znajduje się sanktuarium Matki Boskiej Pani Libanu oraz największa na świecie świątynia maronicka. Tu również znajduje się 8,5 metrowej wysokości figura Matki Boskiej, a z tarasu na którym stoi jej posąg rozciąga się piękna panorama libańskiego wybrzeża. Sanktuarium Matki Bożej Pani Libanu znajduje się około 20 km od stolicy kraju, Bejrutu i wznosi się na wzgórzu Harissa. Jego budowę rozpoczęto w 1904 roku. W 50 rocznicę ogłoszenia dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny. Każdego roku odwiedza je około dwóch milionów pielgrzymów, zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, którzy czczą Maryję, o której wspomina Koran. Muzułmanki przybywają do sanktuarium, aby prosić o łaskę macierzyństwa. 10 maja 1997 roku sanktuarium w Harissie odwiedził Jan Paweł II, podczas swojej podróży apostolskiej do Libanu. Przypomina dziś o tym pomnik naszego papieża, przeniesiony tu niedawno z Bejrutu przez nowe, muzułmańskie władze stolicy.
Z sanktuarium zjechaliśmy podwójną kolejką (najpierw terenową a później gondolową) do leżącego na wybrzeżu, turystycznego kurortu Jounieh. Kolejka liczy sobie już prawie 60 lat. Została oddana do użytku w roku 1964 ale ciągle jest w użyciu i nawet jest w całkiem niezłym stanie.
Ostatnim punktem dzisiejszego dnia było zwiedzanie miasta Byblos, które uważane jest za najstarsze ciągle zamieszkane miasto świata! To nadmorskie miasto wzniesione na klifie, zaledwie około 40 kilometrów na północ od stolicy, jest przykładem doskonałego połączenia nowoczesności z tradycją. W pobliżu starego, urokliwego portu, znajduje się jego starożytne serce – rozległe stanowisko archeologiczne, duma i największa atrakcja miasta. Antyczne ruiny, wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, świadczą o obecności całego przekroju cywilizacji, od czasów neolitu aż po średniowiecze. W mieście przeszliśmy najpierw wąskimi i tętniącymi życiem uliczkami starówki. Później poszliśmy zobaczyć kościół z czasów krzyżowców. Ten romański kościół Świętych Jana Chrzciciela i Marka, którego budowę rozpoczęli rycerze krzyżowi w 1115 roku to istna perełka Byblos, często pomijana przez przybywających tu turystów. Tak naprawdę, nawet gdyby nie było w Byblos nic więcej ciekawego, warto byłoby tu przyjechać tylko po to, żeby zachwycić się jego surową architekturą i klimatycznym wnętrzem. To jeden z niewielu na świecie przykładów świątyni wybudowanej przez krzyżowców i praktycznie do dziś nie przebudowanej. W końcu weszliśmy na fortecę z czasów krucjat oraz oglądaliśmy miejscowe wykopaliska, z najstarszymi obiektami liczącymi sobie ponad 7 tysięcy lat. Fenickie Byblos (Jbei) pretenduje tym samym do miana jednego z najstarszych, zamieszkanych nieprzerwanie od ponad 7 tysięcy lat, miast na świecie!
A w czasie wolnym usiedliśmy sobie na starówce, w pięknie położonej knajpce i zamówiliśmy po pizzy. Najedzeni zaczęliśmy szukać w miejscowych sklepikach pamiątek. Co nieco już dziś sobie kupiliśmy, choć resztę zakupów zostawiliśmy sobie na kolejne dni. W hotelu byliśmy około godziny 19.00. Po kolacji mogliśmy w końcu, u dziewczyn w pokoju, zacząć rozkoszować się drugą połową przepysznego, wyjętego prosto z lodówki arbuza. Dzisiaj śpimy już ostatni raz w hotelu Nahr Al Janna. Jutro będziemy spać w Byblos.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz