środa, 13 lipca 2022

Liban - dzień 5















Po śniadaniu opuściliśmy nasz hotel i udaliśmy się do miasta Trypolis, oczywiście tego w Libanie, a nie w Libii. Po drodze zatrzymaliśmy się na chwilę przy ruinach twierdzy Krzyżowców o nazwie Mseilha Fort. Obecny wygląd fort zawdzięcza Emirowi Fakhreddineowi II, który dokonał jego przebudowy w XVII wieku. Został on zbudowany na długiej, wąskiej wapiennej skale w pobliżu rzeki Nahr el-Jawz, aby strzec trasy z Trypolisu do Bejrutu.

Zwiedzanie Trypolisu rozpoczęliśmy od górującej nad miastem cytadeli Raymonda de Saint Gilles. Położona malowniczo na wzgórzu w samym sercu miasta, cytadela zapewnia doskonałe widoki na prawie całe miasto. Ogromna i imponująca forteca o długości 140 i szerokości 70 metrów, początkowo była znacznie mniejszym fortem i obozem używanym przez Raymonda i krzyżowców do oblężenia Trypolisu w 1101 roku. Po odbiciu Trypolisu przez mameluków w 1289 roku twierdza została zniszczona. W 1308 roku Esendemir al‑Kurji, ówczesny gubernator Trypolisu, zbudował cytadelę, aby pomieścić w tym miejscu wojska. Pod panowaniem osmańskim w cytadeli przeprowadzono znaczące prace restauracyjne i uzupełnienia. Obecny jej stan jest w dużej mierze wynikiem prac podjętych przez Mustafę Barbar Agha, gubernatora Trypolisu na początku XIX wieku.

Po obejrzeniu cytadeli udaliśmy się w dół miasta. Szliśmy, jak to zwykle bywa w miastach arabskich, wąskimi uliczkami na których kupić można było wszystko i nic. Taki typowy arabski suk. Po drodze zobaczyliśmy między innymi: Wielki Meczet Mansouri – zbudowany w latach 1294-1315. Został on wzniesiony na miejscu dawnego kościoła krzyżowców; Chan Mydlany – zbudowany na początku XVII wieku. Pierwotnie miał służyć jako koszary wojskowe dla garnizonu wojsk osmańskich. Jest to duża imponująca prostokątna budowla z dwukondygnacyjnymi arkadowymi korytarzami biegnącymi wokół dziedzińca z fontannami; jedne z najlepiej zachowanych w Libanie łaźni (hamam). Później mieliśmy jeszcze pół godziny czasu wolnego, które wykorzystaliśmy na kupno mydełek.

Wyjeżdżając z miasta zatrzymaliśmy się na chwilę przy starej, opuszczonej stacji kolejowej, gdzie mogliśmy zobaczyć stare, zniszczone już budynki dworca oraz równie zniszczone lokomotywy i wagony. Zagląda tutaj mało turystów. Znajduje się ona w dzielnicy Al-Mina, która jest częścią miasta zamieszkaną głównie przez chrześcijan. Tutejszy dworzec kolejowy był niegdyś przedłużeniem słynnej Orient Express – kolei utworzonej z końcem XIX wieku, która prowadziła z Paryża aż do Stambułu! Przez wiele lat działalności zmieniała swoje trasy, a na początku XX wieku utworzono od niej różne odnogi, z których jedna prowadziła także do Trypolisu. To przedłużenie operowało od 1911 roku, mocno jednak ucierpiało w czasie I wojny światowej. Nie działa już od lat, ale wciąż można tutaj zobaczyć stare pociągi, pozostawione samym sobie oraz hale pełne street artu!

Następnie udaliśmy się do miasteczka Batroun, gdzie weszliśmy do bardzo ładnej katedry św. Grzegorza oraz odwiedziliśmy ślicznie położony nad brzegiem morza kościółek Notre‑Dame de la Mer. Jednak głównym punktem wizyty w tym mieście było zwiedzenie muzeum lemoniady, gdzie oczywiście można było sobie kupić wspaniale orzeźwiającą lemoniadę.

Z Batroun pojechaliśmy do Byblos, do hotelu Aleph Boutique położonego właściwie w samym centrum miasta. Po zakwaterowaniu się w pokojach i krótkim odpoczynku poszedłem z D. na tutejszą plażę, żeby wykąpać się w morzu. M. tym razem została w hotelu. Plaża jest tutaj bardzo ładna, piaszczysta i dodatkowo były dzisiaj duże fale, czyli tak jak lubię najbardziej. Po kąpieli wróciliśmy do hotelu na kolację, a po niej wyszliśmy na dach hotelu, na którym znajduje się bar. Zamówiliśmy wino i piwo, rozsiedliśmy się na kanapach i oglądaliśmy przepiękny zachód słońca na tle starożytnych ruin Byblos. To była jedna z tych magicznych chwil, które zostają w pamięci do końca życia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela