Śniadanie dostarczono nam do
pokoju punktualnie o 8:30. Kilka minut po dziewiątej siedzieliśmy już spakowani
w samochodzie i mogliśmy rozpocząć ostatni dzień naszej wycieczki. Naszą
dzisiejszą podróż rozpoczęliśmy od pojechania do miejscowości Hortobágy, która
leży w sercu najstarszego i największego parku narodowego na Węgrzech, założonego
w 1973 roku i wpisanego w 1999 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Park
Narodowy Hortobágy położony jest około 35 km na zachód od Debreczyna. Stanowi
wyjątkowy obszar przyrodniczy i kulturowy, który jest sercem Wielkiej Niziny
Węgierskiej. Hortobágy to rozległa, płaska równina, znana jako puszta – typowy
step środkowoeuropejski. Na pierwszy rzut oka może wydawać się monotonna, ale to złudzenie – ten krajobraz tętni życiem, historią i unikalną przyrodą. Główne
wejście do parku i centrum dla odwiedzających znajdują się właśnie w
miejscowości Hortobágy. Tutaj również znajduje się słynny dziewięcioprzęsłowy
most kamienny, będący symbolem całego regionu. Park jest miejscem silnie
związanym z tradycją pasterzy – csikósów (jeźdźców) i gulyásów (pasterzy
bydła). Można tu zobaczyć pokazy jazdy konnej i tresury koni w stylu stepowym,
odwiedzić skanseny i gospodarstwa hodowlane, gdzie zachowały się tradycyjne
rasy zwierząt: szare bydło węgierskie, owce racka, mangalice (lokalne świnie o
kręconej sierści) i konie Nonius. Hortobágy to
także jeden z najważniejszych rezerwatów ptaków w Europie. Żyje tu ponad
340 gatunków ptaków, w tym rzadkie i chronione – jak dropie, żurawie, błotniaki
stawowe czy orliki krzykliwe. Jesienią puszta staje się miejscem widowiskowych
przelotów tysięcy żurawi.
Po wizycie na węgierskiej puszcie skierowaliśmy się już w stronę Słowacji i po około 2 godzinach jazdy, po wyjeździe z tunelu Branisko, ujrzeliśmy piękny Zamek Spiski. Zjechaliśmy oczywiście z autostrady, żeby go zobaczyć. Zamek Spiski to jeden z największych i najbardziej imponujących kompleksów zamkowych w Europie Środkowej. Zamek położony jest na wysokim wapiennym wzgórzu górującym nad okolicą. Już z daleka robi monumentalne wrażenie – białe mury i wieże rozciągają się na powierzchni ponad 4 hektarów, co czyni go jednym z największych zamków pod względem powierzchni w całej Europie. Zamek powstał w XII wieku, w miejscu wcześniejszej warowni wielkomorawskiej, i przez wieki pełnił funkcje zarówno obronne, jak i administracyjne. Jego położenie na granicy wpływów polskich, węgierskich i słowackich nadawało mu znaczenie strategiczne i symboliczne. W XV i XVI wieku zamek rozbudowano w stylu gotyckim i renesansowym, jednak w XVIII wieku został opuszczony, a po pożarze w 1780 roku popadł w ruinę.
Dziś Zamek Spiski jest starannie zabezpieczoną i częściowo zrekonstruowaną ruiną, udostępnioną dla zwiedzających. W jego murach można obejrzeć ekspozycje muzealne, m.in. zbroje rycerskie, średniowieczne narzędzia tortur, dokumenty i przedmioty codziennego użytku związane z życiem w zamku. Najwyższa część zamku – cytadela – oferuje spektakularny widok na Góry Lewockie i rozległą równinę Spiszu. W 1993 roku zamek został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Po wizycie na zamku pozostało nam już tylko kilkadziesiąt kilometrów do granicy z Polską. Zaraz po wjechaniu z powrotem na autostradę ukazała nam się majestatyczna panorama Tatr Słowackich. Czym bliżej mieliśmy do granicy z Polską, tym wyraźniejsze stawały się tatrzańskie szczyty. Pogoda była na tyle dobra, mimo kilku chmur nad górami, że mogliśmy dostrzec z drogi górną stację kolejki linowej i obserwatorium astronomiczno‑meteorologiczne na szczycie Łomnicy. Po drodze rozważaliśmy jeszcze możliwość zwiedzenia Jaskini Bielańskiej, ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu ze względu na brak czasu. Do Polski wjechaliśmy przejściem granicznym w Jurgowie. Ponieważ była już pora obiadowa, to wyszukaliśmy w internecie jakąś dobrą karczmę po drodze i zatrzymaliśmy się na obiad. Nasz wybór padł na Karczmę Litworowy Staw w Białce Tatrzańskiej. Jedzenie było bardzo dobre.
Z Białki Tatrzańskiej skierowaliśmy się już w stronę Nowego Targu i nowej zakopianki. Oddana niedawno do użytku trasa robi naprawdę duże wrażenie i zdecydowanie przyspiesza drogę do Krakowa. Mieliśmy również okazję przejechać się po raz pierwszy ponad dwukilometrowym tunelem pod Luboniem Małym na „Zakopiance”. Droga do Warszawy stała się jeszcze szybsza dzięki oddanym do użytku w ostatnich miesiącach odcinkom tras ekspresowych na północ od Krakowa. Obecnie już cała trasa z Krakowa do Warszawy jest w klasie drogi ekspresowej. Wystarczy napisać, że po zjeździe z północnej obwodnicy Krakowa na drogę S7, GPS pokazał mi, że do Warszawy pozostały mi 2 godziny i 23 minuty jazdy (oczywiście jadąc zgodnie z przepisami). Czas niemożliwy do osiągnięcia jeszcze rok temu. Dzięki temu pod domem byliśmy już o godzinie 21:30. I tak skończyła się nasza wycieczka do Grecji i z powrotem 😊.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz