Spływ rozpoczęty. Samochodami spod szkoły wyjechaliśmy kilka minut po 6 rano. Do Krutyni dojechaliśmy po 9. Zapakowaliśmy sprzęt do samochodu firmy As-Tour i wraz z przyczepką z kajakami pojechaliśmy do stanicy wodnej w Sorkwitach, skąd rozpoczynaliśmy spływ.
Zapakowanie kajaków zajęło nam sporo czasu. Równo w południe byliśmy już gotowi do drogi, zwodowaliśmy kajaki i wypłynęliśmy na Jezioro Lampackie. Krótko potem wpłynęliśmy na jezioro Lampasz. Niebo zaczęło się chmurzyć, a w oddali słychać było majaczącą burzę. Trzeba było się zatrzymać aby przeczekać burzę i deszcz.
Po około półtoragodzinnym postoju ruszyliśmy w dalszą drogę. Po kilkunastu minutach płynięcia dopłynęliśmy do ujścia rzeki Sobiepanki. Ostrzeżenia o płyciźnie na niej okazały się niestety prawdziwe i większość kilkusetmetrowej trasy prowadzącej po tej rzece musieliśmy wykonać obok kajaków, przeciągając je po płyciźnie. Rzeka zrobiła się głębsza dopiero w okolicach ujścia do jeziora Kujno. Na nim okazało się, że goni nas kolejna burza, tym razem, jak się mogło wydawać, dużo potężniejsza. Postanowiliśmy wpłynąć jednak na kolejną rzekę – Grabówkę, na której spotkałem swojego dawnego ucznia Wojtka, którego byłem wychowawcą na początku mojej pracy w gimnazjum.
Rzeką Grabówką dopłynęliśmy do mostu w Borowem na trasie Szczytno – Mrągowo, przy którym znajduje się bar "Sobiepanka", w którym serwują pyszne pierogi. Pomysł z płynięciem dalej mimo zbliżającej się burzy okazał się trafiony, ponieważ burza pozostała w tyle a my, nie dość że się najedliśmy, to jeszcze mogliśmy spokojnie płynąć dalej przy słonecznej pogodzie.
Po przepłynięciu kolejnego jeziora – Dłużec, pozostał nam już tylko króciutki odcinek rzeki, łączący jeziora Dłużec i Białe. Po minięciu mostu na drodze Piecki – Gant wpłynęliśmy na Jezioro Białe, które przy bezwietrznej pogodzie prezentowało się pięknie. Gdy wieje wiatr powstaje tu duża fala i ostrzeżenia o niej przy wpływie na jezioro nie są bezzasadne, o czym miałem okazję się przekonać kilkanaście lat temu, podczas majowego spływu z Dz.
Na miejsce dzisiejszego noclegu wybraliśmy jedno z dwóch pól namiotowych znajdujących się na największej z wysp jeziora. Po rozbiciu namiotów, zjedzeniu kolacji, kąpieli w jeziorze i upieczeniu kiełbasek na ognisku, poszliśmy w końcu spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz