Dzisiaj kolejny dzień ładnej pogody. Mieliśmy wypłynąć z „Wyspy Miłości” około godziny 10, ale wypłynęliśmy o… 8.30. A dlaczego? Bo tylko jedna osoba w naszej grupie ma zegarek, a wszystkie komórki mieliśmy już rozładowane. No i gdy zapytałem po przebudzeniu się, która jest godzina, otrzymałem odpowiedź że jest 8.21. Spakowanie namiotów i rzeczy zajęło nam około godziny, po czym wypłynęliśmy i właśnie wtedy okazało się, że J. pomylił się o godzinę i zamiast 9.30 jest dopiero 8.30. Okazało się, że miał włączoną na zegarku datę zamiast godziny :).
Dzisiaj wiatr nam sprzyjał. W zasadzie nie musieliśmy wiosłować, a i tak płynęliśmy we właściwym kierunku, czyli w stronę jeziora Zyzdrój Mały i znajdującej się w zatoce, przy jego końcu, śluzy „Lalka”, przy której po raz drugi musieliśmy przenosić kajaki.
Za śluzą rozpoczęła się część rzeki nazywana Spychowską Strugą, którą dopłynęliśmy do stanicy wodnej w Spychowie, gdzie zjedliśmy śniadanie i podładowaliśmy trochę nasz sprzęt elektroniczny.
Po śniadaniu popłynęliśmy dalej. Na moment wpłynęliśmy na płytkie Jezioro Spychowskie, by zaraz go opuścić i płynąć dalej Spychowską Strugą pośród zabudowań Spychowa i licznych działek letniskowych znajdujących się nad rzeką. Po około 2 kilometrach wpłynęliśmy na moment, na znajdujące się nieco z boku szlaku Krutyni jezioro Kierwik, nad którym położona jest wieś Koczek. Gdy powróciliśmy na właściwy szlak, płynęliśmy sobie dalej z nurtem rzeki, prawie nie wiosłując. W tym czasie podziwialiśmy przepiękną roślinność wodną oraz liczne ptactwo (kaczki, czaple, łabędzie).
Po wpłynięciu na jezioro Zdrużno wzmógł się przeciwny wiatr i musieliśmy pokonać sporą falę, ale na szczęście zaraz opuściliśmy to jezioro, kierując się w stronę spokojnych wód jeziora Uplik. Gdy dopłynęliśmy do leśniczówki Koczek i mostku nad przewężeniem jeziora, zatrzymaliśmy się na kąpiel. Stąd zostało nam już tylko przepłynąć wąskie, ale dość długie jezioro Uplik. Które kończy się przesmykiem pod mostem na drodze krajowej nr 58 Szczytno – Mrągowo. Za mostem rozpoczyna się już Jezioro Mokre, a kilkaset metrów dalej, w miejscowości Zgon, znajdował się cel naszej dzisiejszej trasy, czyli stanica wodna w Zgonie.
Dopłynęliśmy więc na pole namiotowe, rozbiliśmy namioty, podłączyliśmy do zakupionego prądu cały nasz sprzęt elektroniczny i poszliśmy do sklepu oraz na obiadokolację. A wieczorem rozpaliliśmy ognisko, korzystając z zakupionej taczki drewna i upiekliśmy sobie kiełbaski. Później poszliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz