środa, 9 lutego 2022

Meksyk - dzień 13









Gdy kupowaliśmy wycieczkę do Meksyku, to na stronie biura Rainbow nie było tej wycieczki, nawet jako fakultatywnej. Pojawiła się w ofercie tuż przed naszym wylotem i nawet o niej nie widzieliśmy. Gdybym nie leciał balonem w Kapadocji, zapewne nigdy nie zdecydowałbym się na lot balonem w Meksyku. Tymczasem okazało się, że jest możliwość lotu nad piramidami w Teotihuacan. Mimo że lot był drogi, to zdecydowałem się na niego od razu i nie żałowałem. Oczywiście trzeba było wstać bardzo wcześnie rano, w dodatku było bardzo zimno, ale widoki w czasie lotu wynagrodziły te niedogodności z nawiązką. Dodatkowo po locie mieliśmy jeszcze przygotowanie pyszne śniadanie, które jedliśmy w towarzystwie muzyki granej i śpiewanej przez mariachi.

Z częścią grupy, która nie leciała balonem, spotkaliśmy się przed wejściem do piramid w Teotihuacan. Teotihuacan było największym miastem w prekolumbijskiej Ameryce. Przybywały do niego różne plemiona z terenów od Meksyku po Przesmyk Panamski. Miejscowe ludy wierzyły, że miasto dało początek światu - nastąpiło w nim rozdzielenie dnia i nocy, przez co mogło zrodzić się Słońce i Księżyc. W azjatyckim języku nahuatl, „teotihuacan” oznacza miejsce, gdzie ludzie stają się bogami lub miejsce, gdzie rodzą się bogowie. Znając to tłumaczenie, nie powinno dziwić, że miasto stało się punktem docelowym wielu pielgrzymek. Miejsce jest również znane jako miasto Azteków. Znajduje się na wysokości 2300 m n.p.m., a podróż z centrum Meksyku zajmuje około godziny. Grupa „balonowa” była oczywiście znacznie bliżej piramid. Głównym punktem miasta jest Aleja Zmarłych, która ciągnie się przez 2 km, od Piramidy Księżyca do Cytadeli. Badania archeologiczne prowadzone są tu do dziś i nieustannie znajdowane są kolejne zapomniane komory lub przedmioty związane z ówczesną cywilizacją. Do dziś tak naprawdę nie wiadomo, kto wybudował Teotihuacan. Legenda głosi, że zostało to zrobione przez olbrzymów, których nazywano quinametin. Nigdy nie spotkali się z ludźmi, gdyż ich cywilizacja została zniszczona przez wielką katastrofę na długo przed pojawieniem się pierwszych ludzi.

Po zwiedzeniu Teotihuacan pojechaliśmy do narodowego sanktuarium Meksykan, czyli do Bazyliki Matki Bożej z Guadalupe. Jest to jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych katolicyzmu. Bazylika jest odwiedzana przez kilka milionów ludzi rocznie, zwłaszcza około 12 grudnia, w dniu w którym przypada święto Matki Bożej z Guadalupe. Świątynia została zbudowana niedaleko wzgórza Tepeyac, gdzie jak głoszą przekazy, Matka Boża z Guadalupe objawiła się świętemu Juanowi Diego Cuauhtlatoatzinowi. To miejsce znane jest również jako La Villa de Guadalupe, lub w bardziej popularnym znaczeniu, po prostu La Villa, ponieważ posiada kilka kościołów i związanych z nimi budynków.

Cały kompleks jest bardzo duży i znajduje się w nim kilkanaście obiektów sakralnych. Najważniejsze są jednak dwie bazyliki – stara i nowa. Obecna świątynia została zbudowana w latach 1974-1976 według projektu meksykańskiego architekta Pedro Ramíreza Vázqueza. Konsekrowana w dniu 12 października 1976 roku. Wysokość bazyliki to 42 metry. Jej okrągła struktura ma 100 metrów średnicy i może pomieścić do 50 tysięcy osób. To w niej właśnie możemy podziwiać, jadąc po ruchomych schodach, żeby się zbyt długo nie zatrzymywać i nie robić tłoku, święty obraz Matki Bożej z Guadelupe.

Po zwiedzeniu bazyliki mieliśmy jeszcze czas wolny, który wykorzystaliśmy na wizytę w McDonaldzie, gdzie zjedliśmy meksykańskie kanapki. Potem ruszyliśmy już w stronę lotniska w Mexico City. Odprawa poszła nam bardzo sprawnie, samolot do Cancún odleciał o czasie, więc po przylocie do hotelu zdążyliśmy jeszcze zjeść kolację. Nasz hotel, podobnie jak w Acapulco, położony jest nad samym morzem. Mamy tu również all inclusive!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice