Z hotelu w Ulcinj wyjechaliśmy po śniadaniu, przed godziną 8. Czekał nas przejazd na północ Czarnogóry, do Parku Narodowego Durmitor. Durmitor jest jednym z wyższych pasm w Górach Dynarskich. Góry położone są w północno-zachodniej Czarnogórze. Najwyższym szczytem jest Bobotov Kuk o wysokości 2523 m n.p.m. Masyw górski ograniczają trzy rzeki – Tara na północy, Piva na zachodzie i Komarnica na południu. Liczne skaliste szczyty przeplatają się tutaj z łagodnymi halami, na których pasą się owce. Kilkanaście jezior polodowcowych, które odcinają się wszystkimi odcieniami błękitu na tle górskiego krajobrazu, czy wreszcie bogaty świat fauny i flory sprawiły, że w 1952 roku założono tutaj Park Narodowy Durmitor, W 1980 roku park został wpisany również na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Od wschodu Durmitor otwiera się na rozległy Płaskowyż Jezerski, za którym wyrasta pasmo Sinjajevina, koło którego również będziemy dzisiaj przejeżdżać.
Jednak zanim dotarliśmy w góry, to po drodze, niedługo po rozpoczęciu jazdy, po przejechaniu ponad czterokilometrowego tunelu Sozina, mieliśmy okazję oglądać z drogi przepiękne Jezioro Szkoderskie. Później mieliśmy krótką przerwę na kawę, w malutkiej miejscowości Bogetici, u podnóża prawosławnego klasztoru Ostrog. Jest to najczęściej odwiedzany przez pielgrzymów i turystów monaster w Czarnogórze i jeden z najważniejszych na całych Bałkanach. Rokrocznie odwiedza go ponad milion turystów, podczas gdy liczba ludności całej Czarnogóry wynosi niewiele ponad 600 tysięcy mieszkańców!
Na parking w miejscowości Żabljak przyjechaliśmy przed południem. Tutaj czekał nas kilkunastominutowy spacer do Jeziora Czarnego. Jezioro Czarne to trochę takie Czarnogórskie Morskie Oko. Jest to jedno z najbardziej popularnych i najczęściej odwiedzanych jezior w Parku Narodowym Durmitor. Uznawane jest przez wielu za najpiękniejsze jezioro w kraju. Zbiornik ten leży u stóp góry Meded, na wysokości ponad 1410 m n.p.m. Ma powierzchnię około 500 ha. Czarne Jezioro w rzeczywistości składa się z dwóch jezior, Veliko Jezero, o maksymalnej głębokości 24,5 metra i Malo Jezero, które osiąga głębokość 49 metrów. Obydwa zbiorniki łączą się ze sobą wąskim kanałem, który w okresie letnim wysycha, wskutek czego powstają dwa odrębne jeziora.
Nad jeziorem mieliśmy około pół godziny czasu wolnego, który wykorzystaliśmy na krótki spacer brzegiem pięknego jeziora, oraz na mini sesję zdjęciową na brzegu jeziora i… w jeziorze.
Kolejnym punktem zwiedzania był Kanion Tary, który jest nie tylko najgłębszym kanionem w Europie, ale także trzecim najgłębszym kanionem na świecie (po Kanionie Colca w Peru i Wielkim Kanionie w USA). Jego ściany wznoszą się miejscami aż 1300 metrów nad lustrem rzeki. Jego większa część leży na terenie Parku Narodowego Durmitor, natomiast pozostała część stanowi w większości trasę widokową rozpoczynającą się od mostu Durdevica, aż do miejscowości Mojakovac. Rzeka Tara ma swój początek w górach Komovi, które znajdują się na wschodzie Czarnogóry. Następnie płynie przez około 140 kilometrów przez Czarnogórę, aż do granicy z Bośnią i Hercegowiną gdzie łączy się z rzeką Pivą. Razem tworzą rzekę Drinę, która płynie dalej na północ wpadając do Sawy, a ta z kolei, w Belgradzie wpada do Dunaju. Przejazd na słynny most Durdevica nad Tarą zajął nam około pół godziny. Most jest jednym z symboli kanonu Tary. Ma 365 metrów długości, 170 metrów wysokości i opiera się na pięciu przęsłach. Zaprojektował go Mijat Trojanovic, a jego budowę rozpoczęto w 1938 roku. W tym czasie był najwyższym mostem w Europie. Sam most jest również celem wielu wycieczek, które zatrzymują się tu specjalnie, po drodze na Bałkany. Po obu stronach mostu są parkingi, restauracje i sklepiki z pamiątkami.
Przy moście czekała na nas niezapowiedziana wcześniej atrakcja, jaką był przejazd ziplinem, czyli po prostu tyrolką, nad kanionem, oczywiście dodatkowo płatny – 30 euro. Dużo, ale w końcu jestem na wakacjach 😊. Z tej atrakcji skorzystałem tylko ja i Beata, a Mariola czekała na nas na moście, na który poszliśmy zaraz po zejściu z tyrolki. Widoki z mostu na turkusowo-zieloną wstęgę wijącej się w dole rzeki Tary były przepiękne. Inną atrakcją, która niestety nie była przewidziana w planie naszej wycieczki, jest bardzo popularny tutaj rafting na Tarze. Punkt startowy znajduje się około 3 kilometrów od mostu, a uczestnicy raftingu podziwiają piękno kanionu z poziomu wody. Na koniec mieliśmy jeszcze wystarczająco dużo czasu, żeby usiąść w restauracji, zamówić sobie i spokojnie zjeść cevapcici, czyli rozpowszechnione na Bałkanach danie mięsne, w postaci grillowanego lub smażonego mięsa, formowanego zazwyczaj w podłużne ruloniki oraz sałatkę szopską.
Spod mostu udaliśmy się wspomnianą wcześniej widokową drogą wzdłuż kanionu Tary. Mieliśmy szczęście, bo drogę tę otwarto dopiero w zeszłym tygodniu. Była ona zamknięta przez kilka miesięcy, po tym, jak w czasie wiosennych opadów deszczu część drogi została zniszczona przez osuwiska skalne oraz spadające na nią z pionowych ścian kanionu wielkie głazy. Przy wylocie kanionu zatrzymaliśmy się w miasteczku Mojkovac, w jednym z licznie tutaj występujących wzdłuż drogi przydomowych gospodarstw sprzedających regionalne produkty: miody, syropy, owoce, wina likiery i rakiję.
Po zakupach ruszyliśmy już w kierunku granicy z Kosowem, znajdującej się w miejscowości Kula. Granica ta znajduje się w Górach Piekielnych, na przełęczy o wysokości 1800 m n.p.m. Odprawa na obydwu granicach poszła w miarę sprawnie i mogliśmy wjechać spokojnie do Kosowa. Po drodze zrobiło się już ciemno. Do hotelu King, w miejscowości Peć (Peje), dojechaliśmy około godziny 21. Po kolacji i umyciu się poszliśmy spać. Jutro cały dzień zwiedzamy Kosowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz