Tak jak napisałem wczoraj, dzisiejszy dzień w całości poświęciliśmy na zwiedzanie Kosowa. Rozpoczęliśmy od zwiedzania Patriarchatu w Peci. Jest on położony u wylotu wąwozu rzeki Rugowy, z dala od gwarnego i trochę chaotycznego centrum miasta. Żeby do niego wjechać trzeba uzyskać przed wjazdem zgodę sióstr mieszkających w tutejszym klasztorze. Jest to związane z napiętą sytuacją pomiędzy ludnością kosowską i mniejszością serbską mieszkającą w tym państwie i zdarzającymi się, na szczęście coraz rzadziej, aktami agresji ze strony mieszkańców Kosowa. Pećka Patrijaršija, bo taka jest miejscowa nazwa klasztoru, jest monastyrem serbskiej cerkwi prawosławnej. Kompleks świątyń jest duchową stolicą serbskich arcybiskupów i patriarchów. Początki monastyru, jako siedziby duchownych, sięgają ponoć aż 1235 roku. Pećka Patrijaršija składa się z 4 sklejonych ze sobą świątyń i narteksu, budowanych w różnych latach.
Między XIII-XV i XVII wiekiem na terenie monastyru chowani byli serbscy patriarchowie i arcybiskupi. W 2006 roku, podczas renowacji, odkryto dwa nieznane wcześniej freski. W tym samym roku monastyr wpisano na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Spod klasztoru w Peci udaliśmy się w kierunku stolicy Kosowa, czyli miasta Prisztina. Prisztina to najmłodsza stolica w Europie. Nie należy ona do miast, które zachwycają swoim urokiem. Wiele osób uważa ją za jedną z najbrzydszych stolic europejskich. O miano to rywalizuje z sąsiednią Podgoricą – stolicą Czarnogóry. Wiele osób nazywa Prisztinę miastem pomników. I rzeczywiście, jest sporo racji w tym stwierdzeniu. Ulice stolicy zdobią liczne monumenty, w tym rzeźby przedstawiające między innymi: Billa Clintona, Matkę Teresę czy Skanderberga. Charakterystycznym i często odwiedzanym obiektem jest Pomnik braterstwa i jedności, który upamiętnia żołnierzy poległych w walkach o wyzwolenie. Najbardziej znanym tego typu obiektem pozostaje jednak rzeźba NEWBORN, która jest symbolem całego kraju i co jakiś czas zmienia swój wygląd, nawiązując do aktualnych wydarzeń politycznych na świecie. Obecnie litery w tej rzeźbie nawiązują do toczącej się wojny w Ukrainie.
Wielu turystów odwiedza stolicę Kosowa tylko po to, by na własne oczy zobaczyć budynek Biblioteki Narodowej. Gmach uznawany jest przez wiele osób za jeden z najmniej atrakcyjnych obiektów architektonicznych na świecie. Charakterystyczna budowla, stworzona w zgodzie z nurtem brutalistycznym, charakteryzującym państwa byłej Jugosławii, została wzniesiona w 1982 roku. Jej najbardziej rzucającymi się w oczy elementami są liczne kopuły oraz metalowa konstrukcja oplatająca cały obiekt, której kształt przypomina sieć. Mimo że w Prisztinie dominuje islam, jednym z najważniejszych miejsc kultu religijnego w mieście jest monumentalna katedra św. Matki Teresy, wzniesiona w 2010 roku. Od niej właśnie rozpoczęliśmy zwiedzanie miasta. Później, w czasie krótkiego spaceru, zobaczyliśmy wszystkie najciekawsze miejsca zlokalizowane w centrum miasta, po czym mieliśmy ponad godzinę czasu wolnego. Udaliśmy się więc na kawę i ciastko do jednej z licznych knajpek zlokalizowanych przy głównym deptaku. Chwilę później siedzieliśmy już w drugim lokalu, gdzie zajadaliśmy się pizzą i sałatkami. Na koniec zostawiliśmy sobie zakupy pamiątek na ulicznych straganach.
Po wyjeździe z Prisztiny udaliśmy się w kierunku serbskiej enklawy na trenie Kosowa – miasta Graczanica, w którym znajduje się monastyr o tej samej nazwie. Monastyr otoczony jest betonowym ogrodzeniem z zasiekami. Znajdująca się na terenie klasztoru cerkiew została wybudowana w XIV wieku przez serbskiego króla Milutina. Podczas wojen była wielokrotnie niszczona przez Turków. Została odbudowana po II wojnie światowej i przekazana żeńskiemu klasztorowi. Z oryginalnych zabudowań pozostała jedynie przyklasztorna Cerkiew Zwiastowania, do której w kolejnych latach dobudowano kryty przedsionek. Wnętrze przyozdobione jest mnóstwem bizantyjskich fresków. Od 1999 roku monastyr jest siedzibą biskupstwa Raszki i Prizrenu oraz głównym ośrodkiem religijnym Serbów w Kosowie. W 2006 roku został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Monastyr w Graczanicy był ostatnim punktem zaplanowanym na dzisiaj do zwiedzania. Pozostał nam już tylko przejazd do położonego na południu Kosowa miasteczka Prizren, które zwiedzać z przewodnikiem będziemy dopiero jutro rano. Ponieważ dzisiaj przyjechaliśmy do hotelu wyjątkowo wcześnie, to po obiedzie mieliśmy jeszcze dużo czasu żeby przespacerować się ulicami starego miasta, a także wejść na górującą nad miastem twierdzę (kalaja), która jest obowiązkowym punktem podczas zwiedzania miasta.
Twierdza położona jest na dominującym wzgórzu we wschodniej części miasta Prizren, w strategicznym miejscu, wytyczonym liniami zgodnymi z wyróżniającymi się cechami naturalnej morfologii terenu. Forteca powstała najprawdopodobniej w V wieku i była później rozbudowywana w czasach rzymskich i tureckich. Składała się z trzech poziomów: fortecy wyższej, niższej i południowej, a na jej terenie znajdował się kiedyś meczet i cmentarz. Obecnie twierdza jest w trakcie rekonstrukcji.
Wchodząc na twierdzę podziwialiśmy przepiękny zachód słońca. Gdy w końcu dotarliśmy na szczyt twierdzy, naszym oczom ukazał się przepiękny widok na całe miasto oraz okoliczne góry Szar Planina. Ponieważ słońce zdążyło już w międzyczasie za nie zajść, a na szczycie wiał przyjemny wiaterek, który łagodził troszkę dzisiejszy upał, to mieliśmy niepowtarzalną okazję przyglądać się przez dłuższą chwilę, jak miasto powoli zanurza się w mroku, zapalają się w nim powoli wszystkie światła, a szum przepływającej przez Priznen rzeki o tej samej nazwie oraz gwar miasta dostarczał naszym oczom i uszom niezapomnianych wrażeń. To była niewątpliwie jedna z tych cudownych chwil, które pozostaną w mojej pamięci na całe życie!
Ponieważ nasz Hotel Theranda znajduje się w samym sercu starego miasta, to wieczorem otworzyliśmy sobie na oścież okno i słuchaliśmy muzyki dobywającej się z okolicznych knajpek. Słyszeliśmy również nawoływania muezinów z okolicznych meczetów do wieczornej modlitwy. Ponieważ, delikatnie to ujmując, klimatyzacja w pokoju nie działała zbyt dobrze, to postanowiliśmy na noc pozostawić otwarte okno i zasnęliśmy przy przyjemnych dźwiękach dobywających się z ulicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz