Prizren powstało w czasach rzymskich – pierwsze wzmianki o nim pochodzą z II wieku naszej ery. Miasto przechodziło z rąk do rąk, a każdy rządzący zostawiał w nim cząstkę swojej kultury – stąd miasto jest teraz tak pełne różnorodnych zabytków. Prizren znajdowało się pod władaniem Bułgarów, Cesarstwa Bizantyjskiego, Serbów, a w końcu Imperium Osmańskiego.
Miasto jest malowniczo położone u podnóża gór Szar Planina. Przez wielu uznawane jest za najpiękniejsze miasto w Kosowie. Przyciąga przez to turystów z całego świata. Miasto ma nie tylko wspaniałą architekturę, która powstała za czasów Imperium Osmańskiego, ale także doskonałą lokalizację. Dzięki otaczającym go górom oferuje niezapomniane widoki. A po najlepsze zdjęcia warto wybrać się w czasie zachodu słońca na twierdzę, z której roztacza się rozległa i przepiękna panorama miasta i okolic. My zrobiliśmy to już wczoraj i możemy z całą stanowczością potwierdzić, że to najprawdziwsza prawda!
Poranny spacer z przewodnikiem po przepięknym Prizrenie rozpoczęliśmy od zobaczenia budynków dawnego hamamu, który obecnie jest remontowany. Potem poszliśmy pod siedzibę Albańskiej Ligi Piznreńskiej, założonej w roku 1878, która walczyła na tych terenach z Imperium Osmańskim oraz o to, żeby ziemie zamieszkałe przez Albańczyków nie zostały podzielone. Następnie przeszliśmy się ulicami Starego Miasta, oglądając wszystkie najważniejsze miejsca, a spacer skończyliśmy przy katolickiej katedrze.
Po spacerze wsiedliśmy do autokaru i udaliśmy się już w kierunku Macedonii, która znajduje się po drugiej stronie gór Szar Planina. Musieliśmy więc najpierw wspiąć się dość wysoko, bo aż na 1535 m n.p.m. i przekroczyć przełęcz Prevalac. Dojechaliśmy do niej bez problemów i zatrzymaliśmy się z myślą o krótkim postoju na rozprostowanie kości. Zanim kierowca zdążył otworzyć nam drzwi autokaru, podszedł do niego policjant i powiedział, że jeżeli chcemy zjechać dziś do granicy, to musimy natychmiast ruszać w dół, bo za chwilę będą zamykać drogę, gdyż odbywa się na niej dzisiaj jakiś rajd samochodowy. Natychmiast więc zrezygnowaliśmy z postoju i pojechaliśmy w stronę granicy z Macedonią. Mieliśmy ogromne szczęście, że udało nam się zjechać. Gdybyśmy wjechali na przełęcz dosłownie kilka minut później, musielibyśmy albo zawrócić i nadrobić kilkadziesiąt kilometrów inną drogą, albo czekać do zakończenia rajdu, które planowane było dopiero około godziny 18.00. Przed samą granicą zatrzymaliśmy się na krótki postój, na stacji benzynowej. Ponieważ dzisiaj był wyjątkowy upał (temperatura dochodziła dziś do 40oC), to uzupełniliśmy zapasy wody oraz kupiliśmy sobie lody i mrożoną kawę. Przejazd przez granicę ponownie odbył się bardzo sprawnie. Z granicy do Skopje zostało nam już tylko około 30 kilometrów.
Skopje to stolica i jednocześnie największe miasto Macedonii. Liczy sobie około 600 tysięcy mieszkańców. Należy do jednych z najbardziej charakterystycznych miast Europy i budzi skrajne emocje wśród odwiedzających je turystów. Podczas gdy jedni zachwycają się bogactwem zabytków i ogromną ilością pomników, inni uważają zabudowę Skopje za kiczowatą. Warto jednak odwiedzić to miasto, by wyrobić sobie własną opinię o tej bałkańskiej stolicy. Centrum miasta dzieli się wyraźnie na dwie części.
Pierwsza – stara część miasta, w dużej części zajmuje Czarszija. To turecka dzielnica handlowa, położona za mostem na Wardarze, obecnie pełna jest ona warsztatów, sklepików i restauracyjek. Jest zamieszkała głównie przez Albańczyków. Tutaj można najlepiej i tanio zjeść, a także poczuć autentyczny klimat orientu. Mnóstwo jest małych i krętych uliczek. Budynki tutaj są malutkie, często stare, zniszczone i zaniedbane. Jest to jedna z dwóch takich dzielnic w europejskich stolicach – druga jest w Sarajewie i pisałem już o niej na blogu kilka lat temu, przy okazji mojego pobytu w Bośni i Hercegowinie.
Druga część miasta, to już zupełnie nowa historia, związana z projektem „Skopje 2014”, który zakładał całkowitą przebudowę centrum miasta. Była to inicjatywa, która miała na celu przepełnić Macedończyków dumą narodową i przypomnieć o świetności ich państwa, sięgającej czasów starożytnych. Z kolei turyści z zagranicy, oniemieni z zachwytu, mieliby tłumnie odwiedzać tutejszą stolicę. Centrum Skopje zmieniło się w ciągu kilku lat nie do poznania. Powstała ogromna liczba rzeźb, pomników oraz budynków użyteczności kulturowej i rządowej w stylu neoklasycystycznym. Projekt ostatecznie podzielił obywateli kraju. Spór dotyczył oczywiście pieniędzy, a osoby odpowiedzialne za sprzeniewierzenie ogromnych ilości pieniędzy przy okazji realizacji projektu miały zostać pociągnięte do odpowiedzialności karnej. Jak to zwykle bywa przy takich okazjach nic takiego się nie stało, choć były premier Macedonii Nikoła Gruewski ukrywa się obecnie na Węgrzech, by uniknąć kary więzienia, dzięki azylowi udzielonemu mu przez Viktora Orbana.
Pisząc o Skopje nie można nie wspomnieć o najtragiczniejszym wydarzeniu w jego historii. Rankiem, 26 lipca 1963 roku miasto nawiedziło potężne trzęsienie ziemi. Żywioł zniszczył prawie 80% zabudowy miasta, a ponad 1000 mieszkańców straciło wówczas życie. Skutki tragedii usuwane były przez dziesięciolecia, a niektóre widoczne są nawet do dziś. Na pamiątkę tego tragicznego zdarzenia zachowano uszkodzony budynek dworca, na którym zegar zatrzymał się w momencie tragedii, o godzinie 5.17. Miasto zostało odbudowane, a duży udział w tym dziele mieli polscy architekci, wybrani podczas konkursu zorganizowanego przez ONZ na odbudowę stolicy.
Zwiedzanie stolicy Macedonii rozpoczęliśmy od górującej nad miastem twierdzy Kale, z której roztacza się ładny widok na miasto, a także na macedoński Stadion Narodowy – Toše Proeski Arena. Twierdza położona jest na najwyższym wzniesieniu miasta – wzgórzu Gradiszte. Znaleziska archeologiczne na terenie twierdzy potwierdzają, że była ona zamieszkana już w czasach neolitu i wczesnej epoki brązu. Z uwagi na swoje strategiczne położenie twierdza była często atakowana i zajmowana przez różnych najeźdźców. Jej kamienne mury rozciągają się na długość 121 metrów.
Następnie zaczęliśmy schodzić w kierunku centrum miasta, zatrzymując się na chwilę w ładnym Meczecie Mustafy Paszy. Z meczetu zeszliśmy na opisane już wyżej stare miasto. Na koniec dwugodzinnego spaceru doszliśmy w końcu na nową część miasta, pod pomnik Aleksandra Macedońskiego. 25-metrowa Figura „Wojownika na koniu”, bo tak nazwany jest oficjalnie pomnik, przedstawia Aleksandra Macedońskiego, którego wzrok skierowany jest na wschód słońca. Wojownik występuje oficjalnie bez imienia, żeby nie denerwować Greków. Dookoła słupa, na którym stoi dumna postać, działa fontanna z ośmioma lwami i ośmioma żołnierzami. Pomnik, wykonany z brązu, waży 30 ton i mierzy 14,5 metra wysokości.
Symbolicznym połączeniem starej i nowej części miasta jest Kamienny Most na rzece Wardar. Jest on na tyle ważny, że widnieje jako główny element w herbie stolicy. W okolicach pomnika dostaliśmy 2 godziny czasu wolnego, które wykorzystaliśmy przede wszystkim na kupno zimnych napojów, soku pomarańczowego i lodów, a także na zakup drobnych pamiątek.
Po obiadokolacji poszliśmy do znajdującego się naprzeciwko naszego hotelu (o bardzo wdzięcznej nazwie VIP), ogromnego centrum handlowego East Gate Mall, żeby kupić na jutro zapasy napojów, gdyż znów zapowiadają duże upały. Po powrocie już nic nam się nie chciało więcej robić, więc postanowiliśmy zostać w pokoju i dokończyć napoczętą wczoraj buteleczkę rumu tuzemskiego, a potem poszliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz