niedziela, 28 kwietnia 2019

Wycieczka do Francji – dzień 4 – Paryż (Rejs po Sekwanie, La Défense, Wersal)












Dzisiaj obudziło nas dudnienie deszczu o okienny parapet. Niebo było granatowe i nie zanosiło się na poprawę pogody. Pogoda we Francji jest jednak bardziej dynamiczna niż w Polsce i jeszcze przed wejściem do autokaru na niebie pojawiły się plamy błękitnego nieba a zza chmur wyszło słoneczko. Nieprzyjemny był jedynie silny wiatr, który towarzyszył nam przez cały dzień i powodował, że temperatura odczuwalna oscylowała w okolicach 10 stopni. No w końcu mamy jeszcze kwiecień, a wedle przysłowia: „Kwiecień plecień…”. I tak było dziś przez cały dzień. Trochę słońca, trochę deszczu, był nawet grad. My mieliśmy na tyle szczęścia, że udało nam się trafiać na takie momenty, kiedy akurat było w miarę ładnie, gdy zwiedzaliśmy na zewnątrz, a padało gdy wchodziliśmy do pomieszczeń.

Dzień zaczęliśmy od rejsu statkiem po Sekwanie. Rozpoczął się on w tym samym miejscu, w którym wczoraj wysiadaliśmy na zwiedzanie Wieży Eiffla. Rejs trwał nieco ponad godzinę. W tym czasie dopłynęliśmy aż do wysp Cité i Saint-Louis, opłynęliśmy je i wróciliśmy z powrotem. Przez cały czas pogoda była bardzo ładna. Jedynie wiatr dokuczał osobom, które zdecydowały się podziwiać Paryż z górnego, odkrytego pokładu. Ale właśnie stamtąd były najładniejsze widoki. Coś za coś…

W związku z wydarzeniami sprzed kilkunastu dni, najciekawszym momentem rejsu był oczywiście moment przepływania odcinkiem Sekwany znajdującym się tuż obok katedry Notre Dame. Prawie wszyscy obecni na statku wyszli wówczas na górny pokład i fotografowali spaloną katedrę ze wszystkich możliwych stron. Ja również wykonałem mnóstwo zdjęć, z których najciekawsze zamieszczam poniżej.

Po rejsie pojechaliśmy na chwilkę na punkt widokowy przy Palais de Chaillot, z którego wspaniale widać było Wieżę Eiffla a potem udaliśmy się do nowoczesnej i pełnej wysokich biurowców dzielnicy La Defense. Tutaj mieliśmy ponad godzinę czasu wolnego na zrobienie zakupów w centrum handlowym. Mogliśmy też podziwiać imponujący i nowoczesny Grande Arche, czyli tutejszy „Łuk Triumfalny”. Gdy wchodziliśmy do autokaru złapała nas pierwsza dzisiejsza krótka nawałnica z gradem. Pierwszym osobom udało się jeszcze wejść do autokaru na sucho. Druga połówka niestety bardzo zmokła i musiała suszyć swoje rzeczy w drodze do Wersalu.

Ostatnią atrakcją dzisiejszego dnia był Pałac Ludwika XIV, w podparyskim Wersalu. Korzystając z przerwy między krótkimi, ale intensywnymi opadami, zwiedziliśmy najpierw słynne wersalskie ogrody. Był to dobry pomysł, gdyż później mogliśmy przeczekać kolejny deszcz w bezpiecznym i suchym miejscu i dodatkowo kolejka do pałacu zrobiła się zdecydowanie mniejsza i po około 20 minutowym oczekiwaniu mogliśmy już wejść i podziwiać przepiękne wnętrza wersalskiego pałacu.

Gdyby nie potworne tłumy zwiedzających, przez które trzeba było się cały czas przeciskać, to napisałbym, że Wersal jest przepiękny i cudowny. Więcej nie będę więc komentował, tylko wstawię trochę zdjęć, które udało mi się zrobić, rozpychając się między fotografującymi wszystko co się tylko da Chińczykami. A myślałem do tej pory, że to ja robię dużo zdjęć :).

Kiedy zwiedzaliśmy pałacowe wnętrza na dworze szalała kolejna ulewa. Po wyjściu z muzeum musieliśmy poczekać kilka minut aż przestanie padać. Gdy szliśmy już do autokaru, na dziedzińcu Wersalu ukazała się przed nami przepiękna tęcza.

Tęczę mieliśmy też okazję zobaczyć przed centrum handlowym, w którym jedliśmy obiadokolację. Znów ulewa rozszalała się na dworze, gdy siedzieliśmy sobie spokojnie w restauracji. Jak na zawołanie, gdy już skończyliśmy jeść i wracaliśmy do autokaru deszcz przestał padać a na niebie pojawiła się kolejna, tym razem nawet podwójna tęcza. Do hotelu wróciliśmy dzisiaj wyjątkowo wcześnie, bo już o godzinie 21.00. Mamy więc trochę więcej czasu na odpoczynek przed kolejnym dniem zwiedzania Paryża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela