Po powrocie z Indii przez kilka dni chodziłem do szkoły, żeby pomóc dziewczynom przy układaniu organizacji na nowy rok szkolny oraz dopracować szkolne regulaminy. Później miałem jechać nad Babant, ale okazało się, że czasie mojego pobytu w Indiach Asia kupiła willę z ogrodem na Warmii, w miejscowości Przezmark i zaproponowała nam, żebyśmy tam pojechali na kilka dni. Od czwartku do niedzielnego poranka byłem więc właśnie tam.
Willa położona jest bardzo ładnie, bo prawie nad samym jeziorem Motława Mała. Z tarasu roztacza się piękny widok na jezioro i część terenu położona po drugiej stronie lokalnej drogi. Widać też pomost, który również należy do posiadłości. W czasie tego krótkiego pobytu mieliśmy całkiem ładną pogodę. Nie było może upalnie, ale temperatura była bardzo przyjemna, nie padał deszcz i nie wiał wiatr. Jeszcze w czwartek wykąpaliśmy się w jeziorze i poszliśmy na spacer do lasu, który tuż za miejscowością leży już na terenie Lasów Iławskich, które należą do obszaru ochronnego - Natura 2000.
W piątek z kolei popłynąłem z Asią łódką na drugie jezioro Motława Wielka, które połączone jest z Motławą Małą wąskim przesmykiem. Dopłynęliśmy aż do końca, dosyć długiego i mocno przewężonego pośrodku jeziora, przy którym, jak się później dowiedzieliśmy, znajduje się posiadłość Jacka Kurskiego – obecnego prezesa TVP. Po południu pojechaliśmy natomiast wykąpać się na miejską plażę w Przezmarku. Tutaj z kąpieli mogła też skorzystać Łezka, gdyż u nas wejście jest na razie niestety tylko z pomostu. Być może w przyszłości uda się zrobić jakieś łagodne wejście, ale trzeba będzie wyciąć chaszcze znajdujące się przy pomoście oraz część trzcin rosnących w jeziorze. Po kąpieli zatrzymaliśmy się na chwilę w miejscowym gospodarstwie rolnym i zakupiliśmy mleko prosto od krowy i jajka prosto od kury :).
W sobotę miejscowi mieszkańcy zaoferowali nam pomoc w wycince drzew, których Asia z Erykiem chcieli się pozbyć. Pierwsza część dnia minęła nam więc na pomocy w wycince i uprzątnięciu powstałego przy tej okazji bałaganu. Po południu natomiast pojechaliśmy leśnymi drogami dookoła jeziora i po dotarciu do Przezmarku podjechaliśmy do znajdującego się tu Zamku Krzyżackiego, a właściwie do tego, co po nim pozostało i co udostępnione jest do zwiedzania, dzięki pasji i uporze obecnego właściciela zamku. Weszliśmy więc na wieżę zamkową, w której na każdej z 6 kondygnacji właściciel zgromadził eksponaty, które można było podziwiać. Na samej górze można było dodatkowo wyjrzeć przez okna i podziwiać przepiękną panoramę.
W niedzielę po śniadaniu spakowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną. Asia z Erykiem i mamą do Warszawy, a ja w kierunku Babantu, nad który zajechałem w samo południe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz