Dzisiaj mieliśmy kolejny bardzo długi przejazd do miasta Szusztar. Jednak nie spędziliśmy całego dnia tylko w autokarze. Wyjechaliśmy już około 6 rano, żeby mieć jeszcze czas aby odbyć krótki trekking po górach Zagros. Zanim jednak dojechaliśmy do miejsca rozpoczęcia naszego dzisiejszego trekkingu musieliśmy przejechać jeszcze sporo kilometrów przez górskie drogi, pełne niezpomnianych widoków.
W górującym nad miejscowością Szahpour ogromnym masywie skalnym znajduje się jaskinia, która była celem naszego dzisiejszego trekkingu. Mieliśmy do pokonania ponad 400 metrów przewyższenia. Trasę pokonuje się oznakowaną ścieżką, która prowadzi jednak prawie cały czas po odsłoniętej powierzchni, więc mimo tego, że temperatura oscylowała w okolicach 200C, to słońce dawało się nam mocno we znaki. Odpocząć w cieniu można było jedynie przy nielicznych, pojedynczych drzewkach. Pod sam koniec trasy pokonuje się jeszcze kilkadziesiąt stromych schodów z poręczami, po czym wychodzi się prosto na jaskinię, do której wejścia strzeże 7-metrowej wysokości kamienny posąg Szapura I. Sama jaskinia ma około 450 metrów długości, jednak jest nieoświetlona i nie ryzykowaliśmy wejścia do niej głębiej niż na kilkanaście metrów, żeby nie doznać jakiejś kontuzji na wilgotnym i śliskim podłożu. Sprzed jaskini można podziwiać wspaniały widok na dolinę obsadzoną pomarańczowymi drzewkami. Według legendy miał tu spocząć wielki szach, ale jego grobu do dziś nie odnaleziono. Podróż w górę do jaskini zajęła nam około półtorej godziny. Po drodze spotkaliśmy stado kóz rezolutnie schodzących sobie w dół góry. Droga powrotna do eco-lodgy, w której mieliśmy zjeść obiad, zajęła nam równą godzinę.
Po obiedzie ruszyliśmy w dalszą drogę. Kilka kilometrów dalej, w dolinie płynącej tu rzeki Chogan, mieliśmy zobaczyć słynne naskalne reliefy z czasów Sasanidów. Reliefy powstały za czasów imperium Szapura I i przedstawiają różne sceny z ważnych wydarzeń historycznych. Na wielu z nich znajduje się motyw zwycięstwa Szapura I nad cesarzem rzymskim Walerianem, którego to później więził aż do śmierci w Biszapurze.
Oprócz obejrzenia reliefów zobaczyliśmy również ruiny sasanidzkiego miasta Biszapur. Budowę metropolii ukończono prawdopodobnie około 265 roku n.e., za panowania Szapura I i brali w niej udział prawdopodobnie rzymscy jeńcy. Ruiny otoczone są do dziś murami, jednak niewiele już w nich zostało do obejrzenia. Z ciekawszych budowli warto zapamiętać jedynie zbudowaną w obniżeniu świątynię Anahity, zoroastriańskiej bogini wody (stąd również nazwa świątynia wody), do której kanałem doprowadzono wodę z pobliskiej rzeki Chogan. W ruinach rezydencji szacha znajdowały się również piękne mozaiki (co świadczy o inspiracji Sasanidów sztuką cesarstwa rzymskiego), lecz zostały one już dawno wywiezione przez pracujących tu archeologów i zdobią obecnie muzealne sale w paryskim Luwrze oraz Muzeum Narodowym w Teheranie.
Ruiny Biszapur były ostatnim punktem naszego dzisiejszego zwiedzania. Pozostał nam już tylko bardzo długi przejazd do Szusztaru. Po drodze, już nocną porą, mijaliśmy spektakularnie oświetlone ogniem z wypalania gazu ziemnego pola naftowe. Nic dziwnego, zważywszy na to, że dzisiaj byliśmy najbliżej północnej części Zatoki Perskiej, gdzie wydobywa się najwięcej ropy naftowej na całym świecie. Gdy dojeżdżaliśmy w okolice Szusztaru wiać było jak w oddali na niebie się błyskało. Trzeba mieć chyba dużo szczęścia (albo może pecha), żeby zobaczyć w środkowym Iranie padający deszcz. My dzisiaj w trakcie jazdy mieliśmy okazję tego doświadczyć. Nie padało może jakoś specjalnie długo, bo tylko przez kilka minut, ale deszcz mamy w Iranie „zaliczony”. Do hotelu w Szusztarze dojechaliśmy dopiero około godziny 1 w nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz