sobota, 5 listopada 2022

Iran - dzień 9










Cały dzisiejszy dzień zwiedzaliśmy wyspę Ormuz. Aby się na nią dostać musieliśmy wyjechać z hotelu o 6 rano, żeby zdążyć na statek. Podróż zajęła nam 40 minut. W porcie czekały już na nas busiki, którymi jechaliśmy dookoła wyspy, zatrzymując się przy wszystkich najważniejszych jej atrakcjach. A było co zwiedzać, gdyż wyspa, mimo że mała, to oferuje ich naprawdę wiele. Wyspa jest bardzo zróżnicowana pod względem geologicznym. Występują tu zarówno skały osadowe, jak i wulkaniczne, a z powodu dużej wilgotności powietrza i praktycznie braku długotrwałych opadów, gleba i woda na wyspie są całkowicie słone. Połączenie tych wszystkich czynników daje niesamowite zróżnicowanie kolorystyczne występujących tutaj skał, które ujawnia się szczególnie po opadach deszczu. No i my mieliśmy dzisiaj to szczęście, gdyż właśnie niedawno na wyspie padało.

Przystanek nr 1 – Góry Słone

Pierwszy przystanek miał miejsce przy słonych górach. Dosłownie słonych, gdyż góry składały się w większości że słupów wykrystalizowanej na powierzchni soli. Taka trochę Wieliczka, tyle że na świeżym powietrzu. Efekt niesamowity i widoki przepiękne. A dodatkowo, dzięki wspomnianym już przeze mnie opadom deszczu, mogliśmy podziwiać również wykwity czysto białej soli zlokalizowane przy utworzonych mini zbiornikach wodnych.

Przystanek nr 2 – Jaskinia Słona

Kilkaset metrów za słonymi górami zatrzymaliśmy się, żeby zobaczyć jedną ze znajdujących się na wyspie jaskini solnych. Sama jaskinia nie jest jakaś wielka. Ma zaledwie kilkanaście metrów długości i jest stosunkowo ciasna, ale warto ją zobaczyć ze względu na ściany oblepione białymi strukturami solnymi, które dają ciekawy efekt.

Przystanek nr 3 – Góry Tęczowe (Tęczowa Dolina)

Kolejne kilkaset metrów i kolejny przystanek. Tym razem na mieniące się najróżniejszymi kolorami tęczowe góry. Jest to jedno z najpopularniejszych miejsc na wyspie. Szlak jest krótki, prowadzi najpierw ścieżką w płytkiej dolinie. Chętni mogą jeszcze na końcu ścieżki wspiąć się trochę na okoliczne wzniesienia, żeby porobić ciekawe zdjęcia. Całość zajęła nam około 45 minut, choć z pewnością można tu spędzić więcej czasu, by nacieszyć oczy przepięknymi widokami. Zarówno tutaj, jak i wcześniej przy jaskini, mieliśmy okazję spotkać tutejsze kobiety wywodzące się z ludu Bandari, co w tłumaczeniu z perskiego oznacza „portowych ludzi”Nieodłącznym elementem ich kolorowego zazwyczaj stroju jest fantazyjna maska, zwana boregheh. Od jedej z nich kupiłem nawet drobną pamiątkę i dzięki temu pozwoliła mi zrobić sobie zdjęcie.

Przystanek nr 4 – Dolina Posągów

Nie minęło kilka minut jak zatrzymaliśmy się na kolejnej atrakcji. Tym razem była nią Dolina Posągów. Ponownie krótki szlak prowadzi nas najpierw szeroką doliną, by za jakieś 300 metrów przejść nagle w wąską ścieżkę, pomiędzy wyrzeźbionymi przez stulecia przez wodę i wiatr skałami o fantazyjnych kształtach. Odwiedzający to miejsce doszukują się w nich przeróżnych, czasem mitycznych, stworzeń. Tak jak nagle ścieżka się zaczyna, tak i nagle się kończy. Tyle tylko, że chyba jeszcze bardziej spektakularnie, bo urwiskiem skalnym nad błękitnym morzem. Widok za Zatokę Perską jest naprawdę nieziemski. Co odważniejsi mogą wychylić się trochę poza półkę skalną i spojrzeć w morską odchłań lub posiedzieć na skałach tuż nad urwiskiem.

Przystanek nr 5 – Czerwona Plaża

Tutaj nie zjechaliśmy na samą plażę, tylko zatrzymaliśmy się na chwilkę na drodze, z której był  na nią ładny widok, żeby zrobić sobie zajęcia. W tym miejscu warto napisać, że największym źródłem dochodów wyspy Ormuz, oprócz turystyki, jest wydobycie i eksport czerwonej gleby znajdującej się na wyspie. Gleba ta, nazywana gelak, jest bogata w inerały i całkowicie... jadalna. Miejscowi używają jej jako przyprawy do ryb, chleba, a także jako dodatek do dżemów rybnych(!) i sosów. Wykorzystywana jest również w przemyśle ceramicznym i malarskim.

Przystanek nr 6 – Klify i plaża lęgowa żółwi

Kolejny krótki przystanek miał miejsce na klifowym urwisku, z którego podziwialiśmy przepiękny widok na plażę, na której w określonej porze roku wykluwają się z jajek żółwie.

Przystanek nr 7 – Szafranowa Dolina

W dolinie nie można spotkać krokusów, z których pozyskuje się szafran, gdyż wzięła ona swoją nazwę od koloru skał przypominającego właśnie szafran. Choć trzeba powiedzieć, że kolorów tutaj jest zdecydowanie więcej, szczególnie po opadach deszczu. Podczas kilkunastominutowego spaceru trudno było rozstać się choćby na chwilę z aparatem fotograficznym, gdyż dosłownie co chwilę pojawiało się coś ciekawego do sfotografowania. W tym piekielnie surowym klimacie Dorota wypatrzyła nawet malutką jaszczurkę ukrywającą się gdzieś pomiędzy skałkami.

Przystanek nr 8 – Portugalska twierdza

Twierdza znajduje się już na terenie miasteczka Ormuz. Jest pozostałością po ponad stuletnim panowaniu Portugalczyków na wyspie w XVI i na początku XVII wieku. Po wejściu do twierdzy można obejrzeć spory dziedziniec pokryty czerwonym piaskiem i zniszczone już w znacznym stopniu zabudowania. Ciekawymi obiektami w twierdzy są podziemny kościół oraz ogromny, również podziemny, zbiornik na wodę. Z twierdzy roztacza się też ładny widok na morze, a z drugiej strony na miasteczko.

Przystanek nr 9 – Muzeum Ahmada Nadaliana

Ahmad Nadalian to ceniony irański artysta pochodzący z wyspy Ormuz. W swoich pracach wykorzystuje motywy ludowe oraz morskie. W 2009 roku w jego domu powstała galeria sztuki z jego dziełami oraz pracami jego uczennic, które tutaj uczy podstaw sztuki. W muzeum mieliśmy również okazję obejrzeć krótki film prezentujący samego artystę jak również jego osiągnięcia poza granicami Iranu, a także zakupić prace samego Ahmada i jego uczennic.

Przystanek nr 10 – obiad

Ostatnim punktem dzisiejszej wycieczki po wyspie Ormuz był obiad. Jedliśmy go w zwykłym domu u jednego z naszych dzisiejszych kierowców. Większość z nas jadła obiad tak, jak najczęściej robią to Irańczycy, czyli na siedząco, na podłodze pokrytej w całości dywanami. Po obiedzie udaliśmy się już do portu, gdzie wsiedliśmy na statek, którym wróciliśmy na Keszm.

Po dotarciu do hotelu było jeszcze na tyle wcześnie, że zdecydowaliśmy się z Dorotą na spacer nad morze. Wybraliśmy plażę miejską przy parku, do której musieliśmy dojść około trzech kilometrów. Przyjemny spacer zajął nam około pół godziny. Gdy doszliśmy na plażę zapadł już zmierzch, ale przy plaży czynne były restauracje i sklepy, a nad morzem bawiło się i kąpało wiele osób. Najpierw kupiliśmy sobie pyszne lody o posmaku szafranowym, a później przeszliśmy się trochę brzegiem morza. Wracając weszliśmy jeszcze do sklepu i kupiliśmy sobie na jutro picie. Jutro czeka nas bardzo długi przejazd do Szirazu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice