Dzisiaj po śniadaniu podjechaliśmy zobaczyć system młynów wodnych z okresu Sasanidów, czyli sprzed około 1700 lat, na przepływającej przez Szusztar rzece Karun. Jest to właściwie jedyna większa atrakcja miasta, która robi naprawdę duże wrażenie. Wieczorem wybraliśmy się tam raz jeszcze, żeby zobaczyć ten system podświetlony, co robi jeszcze większe wrażenie niż za dnia.
Reszta dzisiejszych atrakcji zlokalizowana była już poza miastem. Najpierw pojechaliśmy na godzinny rejs po rzece Karun, powyżej Szusztaru. Płynęliśmy kilkoma łodziami i mieliśmy to szczęście, że trafiliśmy chyba na najfajniejszego sternika, który zatrzymywał się i pokazywał nam każdą napotkaną w czasie rejsu atrakcję. Po powrocie dowiedzieliśmy się, że inni nie mieli tyle szczęścia co my i nie mieli okazji zobaczyć z bliska żółwi, czapli i innych ptaków, pasących się kóz, kąpiących się krów czy naskalnych malowideł.
Po rejsie czekał nas około godzinny przejazd do Suzy – starożytnej stolicy państwa Elam. Elamici żyli na tych terenach na przełomie trzeciego i drugiego tysiąclecia przed naszą erą. Po elamitach jednak niewiele już w Suzie pozostało. Stanowisko archeologiczne które zwiedzaliśmy to pozostałości po jednej ze stolic achemenidzkich. Jednak i w nich niewiele jest do zobaczenia. Wszystkie ciekawsze rzeczy zostały już stąd dawno wywiezione do muzeów w Paryżu, Berlinie, Londynie i Teheranie. Ponad ruinami starożytnej Suzy stoi sobie ponadstuletni, a więc stosunkowo młody zamek, zbudowany z cegieł zabranych ze starożytnego miasta. Poza ładnym wrażeniem jakie robi na turystach nie przedstawia on żadnych wartości historycznych.
Spod ruin starożytnej Suzy przeszliśmy sobie spacerem do mauzoleum proroka Daniela, znanego ze Starego Testamentu. Według Irańczyków to właśnie tutaj jest on pochowany, odkąd przeniesiono tu jego szczątki z Szusztaru około 1300 lat temu. Mauzoleum to po prostu mały meczet w centrum miasta. Więcej atrakcji dla turystów już w Suzie nie ma, a samo miasto jest po prostu brzydkie. Zostaliśmy w nim jednak jeszcze na obiad. Lokalna restauracja okazała się być nawet całkiem ładna.
Po obiedzie pojechaliśmy zobaczyć Choqa Zanbil – otoczoną przez pustynię, tarasowo zabudowaną górę, czyli Ziggurat – świątynię Elamitów. Jest to rodzaj piramidy, która miała czcić najwyższe bóstwa czczone przez Elamitów. Została zbudowana w XIII wieku p.n.e. Na świecie znanych jest obecnie ponad 30 miejsc występowania tego typu zigguratów, z czego tylko kilkanaście z nich przetrwało do naszych czasów w formie pozwalającej je zidentyfikować. Ten, który odwiedziliśmy dzisiaj, jest najlepiej na świecie zachowanym zigguratem. To był już ostatni punkt dzisiejszego programu.
Po powrocie do hotelu mieliśmy już do końca dnia czas tylko dla siebie. Tak jak pisałem już wcześniej, poszliśmy sobie zobaczyć jak wygląda oświetlony system młynów wodnych, a po drodze kupiliśmy sobie lody. Wracając już do hotelu niczym magnes przyciągnął nas sklep z piękną ceramiką. Oczywiście nie obyło się bez wydania kilku milionów rialów, choć lepiej zabrzmi gdy napiszę kilkuset tomanów, bo po tutejszej denominacji tak nazywa się obecna waluta Iranu (choć stare riale nadal funkcjonują w obiegu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz