Ostatni dzień to tak naprawdę tylko przelot, na raty, samolotem do Warszawy. Na raty, bo znów czekała nas przesiadka w Stambule. Lot do Stambułu minął nam bardzo szybko, bo oglądaliśmy sobie film: „Top Gun: Maverick”, a dotatkowo jeszcze siedziałem przy oknie, więc mogłem podziwiać bardzo ładne widoki.
O ile w drodze do Iranu mieliśmy z Warszawy opóźnienie i samolot do Teheranu właściwie musiał na nas czekać w Stambule, o tyle w drodze powrotnej czekał nas siedmiogodzinny odpoczynek na stambulskim lotnisku. Nawet się zastanawialiśmy, czy nie wyskoczyć choć na chwilę żeby pozwiedzać na szybko miasto, ale zdecydowaliśmy się nie ryzykować, bo było jednak za mało czasu, tym bardziej, że z lotniska do centrum trzeba jechać ponad godzinę samochodem. No i okazało się, że ta „za krótka” przesiadka być może była dla nas zbawienna. Kiedy spokojnie czekaliśmy sobie na lotnisku na samolot do Warszawy, w centrum Stmbułu doszło około godziny 16.00 do zamachu terrorystycznego, w którym zginęło 6 osób a ponad 50 zostało rannych. Ktoś albo coś tam na górze chyba nad nami jednak czuwa… Do Warszawy dolecieliśmy około godziny 18.00. Tak oto zakończyła się moja kolejna wyprawa w świat. Ciekawe jaka będzie kolejna?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz