niedziela, 31 grudnia 2017

Sylwester w Szczawnicy – dzień 4

Dziś ostatni dzień 2017 roku. Po zjedzeniu śniadania poszliśmy na spacer po Szczawnicy. Najpierw wjechaliśmy sobie na Palenicę, na której trochę pooglądaliśmy widoki. Po zjechaniu na dół zrobiliśmy sobie spacer po całym mieście, a na koniec wróciliśmy wzdłuż deptaku nad potokiem Grajcarek do naszego apartamentu.

Około 19 poszliśmy do Ch. na Sylwestra. Spędziliśmy u nich dobrych kilka godzin na rozmowach, zabawie i jedzeniu oraz oglądaniu telewizji. O północy przywitaliśmy Nowy 2018 Rok i obejrzeliśmy przez okno pokaz fajerwerków w Szczawnicy. Spędziliśmy u nich czas do 2.30, kiedy to wróciliśmy do siebie i poszliśmy spać. Tak więc 2018 rok już przywitany. Można więc iść już spać. Jutro powrót do Warszawy.

sobota, 30 grudnia 2017

Sylwester w Szczawnicy – dzień 3

Poranek przywitał nas kilkustopniowym mrozem i pięknym słońcem. Warunki wręcz idealne do jazdy na nartach. Ale nie pojechaliśmy do Kluszkowców, bo E. zadzwoniła do Przemka, który powiedział nam, że jest mnóstwo ludzi, bardzo długie kolejki do wyciągów i że nie pojeździmy sobie za bardzo. Powiedział nam, żebyśmy pojechali sobie do Niedzicy, do Stacji Narciarskiej Polana Sosny, bo tam nie ma dużych kolejek i jest taniej.

Pojechaliśmy więc tam i wypożyczyliśmy sprzęt oraz kupiliśmy sobie karnety na dwie godziny. Już dawno nie miałem nart na nogach, ale jeździło mi się bardzo dobrze. Niestety A., która miała narty na nogach dopiero drugi raz w życiu, nie radziła sobie tak dobrze i nie pojeździła sobie zbyt dużo. Ja zajmowałem się też trochę K.. Po nartach wróciliśmy do naszego pensjonatu – do „Willi Safra”. O 16.30 obejrzałem sobie pierwszy konkurs Turnieju Czterech Skoczni. A. w tym czasie poszła sobie na spacer po Szczawnicy. W Oberstdorfie wygrał Kamil Stoch, Dawid Kubacki był trzeci, a piąty był Stefan Hula! Polakom poszło naprawdę bardzo dobrze, a to dobry znak przed kolejnymi konkursami.

Po konkursie odgrzeliśmy sobie z A. wczorajszą pizzę. Potem oglądaliśmy jeszcze filmy w TV i gadaliśmy do wieczora. A jutro już Sylwester!

piątek, 29 grudnia 2017

Sylwester w Szczawnicy - dzień 2

Piątek był zdecydowanie dniem odpoczynku. Obudziliśmy się późno, bo koło jedenastej i aż do zmroku siedzieliśmy w pokoju gadając i oglądając telewizję. Przez cały dzień padał śnieg i na dworze zrobiło się biało. Wieczorem postanowiliśmy sprawdzić, czy rzeczywiście pizza w „Restauracji u Zosi” jest taka dobra, jak to mówią miejscowi. Ale zanim tam poszliśmy, to wcześniej wybraliśmy się na stok narciarski do Kluszkowców. Była tam już cała rodzina Ch., bo M. i K. uczyły się jeździć na nartach. M. uczył jeździć Przemek – nasz przewodnik z wrześniowego obozu wędrownego. Posiedzieliśmy tam trochę i postanowiliśmy, że jutro też pójdziemy pojeździć sobie na nartach.

A po nartach pojechaliśmy jeszcze na chwilę do Biedronki na zakupy, a potem wszyscy zasiedliśmy sobie w „Restauracji u Zosi” i zjedliśmy naprawdę pyszną pizzę. Była tak duża, że część zostawiliśmy sobie na jutrzejszy dzień.

czwartek, 28 grudnia 2017

Sylwester w Szczawnicy - dzień 1

Podróż do Szczawnicy rozpoczęliśmy o 7.30. Pogoda do jazdy była bardzo dobra. Nie padało, droga sucha, a temperatura, jak na tą porę roku bardzo wysoka, bo miejscami przekraczała 10oC.

Nie mieliśmy ustalonej żadnej trasy, więc jechaliśmy tak, jak akurat nam się spodobało, byle bliżej Szczawnicy. No i w ten sposób dość przypadkowo trafiliśmy do przepięknego zamku w Nowym Wiśniczu. W dodatku był otwarty dla zwiedzających. Weszliśmy kupić bilety, ale nikogo nie było, więc poszliśmy oglądać zamek z zewnątrz. Gdy już go obeszliśmy postanowiliśmy sprawdzić, czy otwarte są drzwi do zamku. Okazało się, że są otwarte, więc weszliśmy i zaczęliśmy zwiedzanie. Prawie wszystkie drzwi do poszczególnych komnat były otwarte. Zwiedzaliśmy więc kolejno wszystkie komnaty, będąc w zamku jedynymi gośćmi. Nikt nie pilnował eksponatów, nikogo nie było na zamku oprócz nas! Było to troszkę dziwnie, ale jednocześnie niesamowite. Obejście całego zamku zajęło nam około godziny. Przy wyjściu nikt nas nie zaczepił, więc spokojnie poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Szczawnicy. Na miejscu byliśmy około 15.

Po rozpakowaniu rzeczy zadzwoniliśmy do E. i M. i umówiliśmy się z nimi na kolację do „Karczmy u Polowacy”, w której od 18 miała grać kapela góralska. Zamówiliśmy sobie przepyszną baraninę i sarninę oraz wino, malinówkę i wiśniówkę. Czas do późnego wieczora minął nam bardzo przyjemnie i szybko, szczególnie przy dźwiękach góralskiej kapeli.

sobota, 16 grudnia 2017

Koncert Kolęd i 40-lecie WLSP

Dzisiaj się ukulturalniałem wraz z częścią mojej klasy 2a. Byłem na Zamku Królewskim, na Koncercie Kolęd, które śpiewał Archikatedralny Chór Męski - Cantores Minores pod dyrekcją Franciszka Kubickiego. Koncert odbył się w świątecznie udekorowanej Sali Wielkiej, a bilety na niego załatwili mi rodzice jednego z uczniów. Składał się z dwóch części. W pierwszej przeważały kolędy polskie - te najbardziej znane i najczęściej przez Polaków śpiewane. Część drugą natomiast stanowił przegląd kolęd z całego świata. Cały koncert trwał 2 godziny. A po koncercie poszedłem jeszcze z moją klasą na Stare Miasto i na gorącą czekoladę do Wedla.

Drugą część wieczoru spędziłem na hali przy ulicy Siennickiej, gdzie odbywały się jubileuszowe, 40 Halowe Mistrzostwa WLSP. Połączone one były z 40-leciem istnienia Warszawskiej Ligi Szóstek Piłkarskich, w związku z czym zaproszeni na nie byli wszyscy związani z ligą od początku jej powstania. Zorganizowany był również poczęstunek oraz wystawa zdjęć przedstawiających cała historię WLSP. Mistrzem w tym roku został "Florian", który w finale pokonał "Kordiał" 2:0.

Polecany post

Rajd Palmiry 2025

Popularne posty