poniedziałek, 1 lipca 2019

Dziwnówek - dzień 1












Moja kilkudniowa podróż nad polskie Morze Bałtyckie rozpoczęła się w najgorętszy, jak dotychczas, dzień tego roku. Temperatura podczas drogi momentami wynosiła aż 38 stopni Celsjusza. Postanowiłem sobie jechać nie spiesząc się i wybrałem drogę prowadzącą nie autostradą i drogą ekspresową ale drogami krajowymi i wojewódzkimi. Dłuższą część trasy pokonałem krajową „dziesiątką”. Dzięki temu miałem więcej możliwości podziwiania piękna polskiego krajobrazu. Droga do Dziwnówka zajęła mi około 8 godzin. Kilka razy zatrzymywałem się na rozprostowanie kości,  toaletę oraz żeby dać Łezce wody. Zupełnie przypadkiem, jeden z postojów wypadł nam w okolicach Drawieńskiego Parku Narodowego, gdzie akurat było miejsce odbierania kajaków ze spływu fragmentem Drawy. Łezka oczywiście musiała skorzystać z takiej okazji i weszła popływać sobie i ochłodzić się w rzece.

Na Camping „Wiking” w Dziwnówku dojechałem około godziny 18. Po rozbiciu namiotu, razem z E., M. i K. poszliśmy na plażę. Jak przyjemnie było w takim upale wejść do morza i się trochę ochłodzić. Potem jeszcze raz poszliśmy na plażę, tym razem podziwiać przepiękny zachód słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela