Dzisiaj wieczorem jestem już nad Babantem. Koniec krótkiego pobytu w Dziwnówku, ale nie nad morzem, bo jeszcze na chwilę pojechałem odwiedzić M. i I. w Dąbkach. M. jest tam na obozie z dzieciakami a I. odpoczywa sobie w prywatnej kwaterze.
Do Dąbek dojechałem około godziny 13.00. M. był akurat z dziećmi na plaży, więc poszedłem do niego. Niestety nie mogłem wejść do morza, bo cała plaża była strzeżona i wywieszona była czerwona flaga, a to oznaczało, że ratownicy pilnowali żeby nikt nie wchodził do wody. Żeby się spokojnie wykąpać musiałbym pojechać jakieś 3 kilometry dalej na plażę niestrzeżoną. Po krótkim pobycie na plaży wróciliśmy do ośrodka Duet. Z I. spotkaliśmy się w pobliskiej knajpce „Pobite Gary”, gdzie zjedliśmy obiad i pogadaliśmy sobie. Później zaczął padać deszcz, więc odwiozłem I. do jej kwatery i pojechałem w dalszą podróż nad Babant.
Po drodze wzdłuż wybrzeża cały czas padał deszcz. Dopiero w okolicach Gdańska przejaśniło się nieco i aż do samego Babantu nie padało. Od Gdańska droga minęła mi spokojnie i bardzo szybko, gdyż jej większość prowadziła po nowo oddanych do użytku odcinkach tras ekspresowych S7 i S51. Nad Babant dojechałem tuż po godzinie 21.00.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz