Dzień wyznaczają tu na wyspie wschody i zachody słońca oraz przypływy i odpływy. Równo o 6 zaczęło się robić jasno i natychmiast wszystkie koguty zaczęły piać tak, że nie sposób było dalej spać. Wstaliśmy więc i poszliśmy przejść się na plażę zobaczyć wschód słońca. Niestety niebo było zachmurzone, więc nie pozostało nam nic innego jak przejść się po plaży, a w zasadzie po morzu odsłoniętym przez odpływ. O 8 rano poszliśmy na śniadanie. Po krótkim odpoczynku poszliśmy snrkelingować. Rybki były znów piękne i kolorowe. Dodatkowo mogliśmy też oglądać wyjątkowo piękną rafę koralową.
O 1130 gospodyni u której mieszkamy zabrała nas na godzinny spacer po wyspie. A po nim mieliśmy już umówiony masaż. Gdy byliśmy masowani zerwał się wiatr i zaczął padać deszcz, ale taki niewielki i bardzo przyjemny, bo nie było nam gorąco. Przed wypłynięciem w drogę powrotną zjedliśmy jeszcze sajgonki na słodko i dostaliśmy po kokosie. Udało nam się także zobaczyć walki kogutów, gdyż rozpoczęły się wcześniej niż wczoraj nam mówiono. Na Panglao dopłynęliśmy około 16. Podróż zajęła nam tylko niecałą godzinę, a to dlatego, że mieliśmy wiatr w plecy i fale pomagały nam w płynięciu.
A wieczorem udaliśmy się ponownie na miasto, żeby coś zjeść. Byliśmy dzisiaj w tej samej knajpce co pierwszego dnia pobytu na wyspie. Ja tym razem zamówiłem sobie zupę ramen z owocami morza. Była pyszna i w zupełności wystarczyła, żeby się solidnie najeść. Później poszliśmy jeszcze wzdłuż plaży, ale tym razem w drugą stronę. Tam jeszcze nie byliśmy. Podobnie jak po wschodniej stronie, znajduje się tutaj kilka knajpek i sklepów z pamiątkami oraz hotele. Poszliśmy też przejść się "na naszą" stronę plaży. Na dłużej zatrzymaliśmy się tylko przy dzieciach budujących na plaży zamki z piasku i zbierających za to napiwki :). Do pokoju wróciłem dzisiaj wcześnie, bo jutro trzeba wstać dosyć wcześniej. Jedziemy zwiedzać wyspę Bohol.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz