środa, 1 czerwca 2016

Pogoria – dzień 9

Dziś Dzień Dziecka i jednocześnie 36 urodziny Pogorii. Ranek powitał nas piękną pogodą i dużą ilością statków wokół nas. Część z nich płynęła sobie w najróżniejszych kierunkach, a część stała na redzie, czekając na możliwość zawinięcia do któregoś z portów u ujścia Wezery. Czekając na informację z portu na Helgolandzie wymyślaliśmy dzieciom zadania testowe do rozwiązania oraz konkurencje praktyczne z okazji ich święta. Najlepsze wachty dostaną symboliczne nagrody.

Około godziny 9.30 dostaliśmy zgodę na wpłynięcie do portu na Helgolandzie, w związku z czym zmieniliśmy kurs na północny i po około 4 godzinach byliśmy już u wybrzeży tej pięknej wysepki (a w zasadzie dwóch małych wysepek leżących obok siebie). Ponoć to jedyna niemiecka wyspa znajdująca na otwartym morzu, z dala od kontynentu. Reszta ich wysp, to wyspy znajdujące się blisko stałego lądu.

Ponieważ do wyspy dopłynęliśmy około godziny przed obiadem, to zanim poszliśmy na zwiedzanie, najpierw musieliśmy przygotować, później zjeść, a na koniec posprzątać i pozmywać po obiedzie. Zwiedzanie rozpoczęliśmy więc o godzinie 16. Od razu wybraliśmy się w drogę dookoła wyspy, która według przewodników, zajmowała około półtorej godziny. Najpierw musieliśmy schodami wejść na górną część wyspy, by koło wieży telekomunikacyjnej i latarni morskiej dojść do klifów. Później droga prowadziła wzdłuż pięknych, czerwonych klifów. Na chwilę tylko z niej zeszliśmy, aby podejść do pasących się na łące owłosionych krów i porobić im zdjęcia.

Po powrocie na ścieżkę prowadzącą wzdłuż klifów, doszliśmy po chwili do miejsca, gdzie dosłownie niecały metr od nas gniazdowały setki, albo nawet tysiące głuptaków. Widzieliśmy tylko ich część siedzącą na szczycie klifu, bo reszta zajmowała miejsca poniżej, między szczelinami skalnymi w klifie. Po kolejnej sesji zdjęciowej udaliśmy się na najdalej na północ wysuniętą część wyspy, na której znajduje się, ponoć jedyna w Niemczech, samotnie stojąca klifowa skała o nazwie Lange Anna, czyli Długa Anna. Od tego miejsca zaczęliśmy już wracać drugą stroną wyspy. Najpierw na naszej drodze stanęło małe stadko dzikich owiec. Były one przeróżne: białe, brązowe, czarne, krótko i długowłose. Kolejna sesja zdjęciowa trwała dłuższą chwilę. Po przeciwnej stronie wypasających się owiec, roztaczał się piękny widok na niższy poziom wyspy, na którym znajdowała się przepiękna plaża i boisko do piłki nożnej oraz na sąsiednią wyspę – Düne, którą mamy zamiar odwiedzić jutro, na której ponoć spotkać można foki.

Po pożegnaniu owiec, tuż obok ścieżki pozostawiono pamiątkę po II Wojnie Światowej – ogromny lej po pięciotonowej bombie, jaką zrzucono tu w czasie wojny. Później ścieżka prowadziła wzdłuż malutkich ogródków działkowych, by następnie niepostrzeżenie wedrzeć się pomiędzy charakterystyczne zabudowania miasteczka. Nad domami mieszkalnymi górowała strzelista wieża małego kościoła protestanckiego, przy którym znajdował się uroczy cmentarz. Po zwiedzeniu miasteczka wróciliśmy na statek zjeść kolację.

A po kolacji znów poszliśmy na spacer. Tym razem w poszukiwaniu sklepu (wyspa jest strefą wolnocłową, więc można tu tanio zakupić papierosy, alkohol, niektóre słodycze, perfumy i kosmetyki), zachodu słońca i jakiejś kafejki, żeby napić się piwa. Z zakupami musimy poczekać do jutra, bo wszystkie sklepy czynne są tutaj najpóźniej do godziny 18. Za to zachód słońca był przepiękny. Oglądaliśmy go z portu, po przeciwnej stronie wyspy i oczywiście robiliśmy setki zdjęć. Na koniec znaleźliśmy miłą knajpkę, w której wypiliśmy sobie po piwie. Mieliśmy mały problem, żeby go zamówić, ponieważ nasz niemiecki jest na poziomie prawie zerowym, ale kelnerka okazała się być Polką, więc problem mieliśmy rozwiązany. A skoro już o Polakach mowa, to ponoć na 3 tysiące mieszkańców wyspy, aż 200 osób to Polacy… (edit: No i okazuje się, że tych Polaków tak dużo wcale tutaj nie ma, choć nawet te 20 to sporo!).

Po wypiciu piwa obraliśmy kurs na Pogorię. To będzie nasza pierwsza noc od tygodnia, kiedy nie będzie nami bujać, choć i tak, mimo tego, że stoimy w porcie, nadal mamy wrażenie, że cały czas płyniemy…

2 komentarze:

  1. Jaka ładna ta wyspa :D :D :D macie w opisie maleńką nieścisłość co do ilości polaków ja zamieszkujących, tylu nigdy nie było ;) zwyczajnie macie o jedno zero za dużo 20 a nie 200

    pozdrawiam wasz przewodnik :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie informacje dostaliśmy od innego Polaka (a w zasadzie to była Polka), którą spotkała nasza młodzież :). Również pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń

Poleski Park Narodowy - niedziela