Po śniadaniu pojechaliśmy do klasztoru Sumela. Monaster ten, wznosi się ponad Doliną Altındere, 54 km na południe od Trabzonu. Znajduje się w obrębie Parku Narodowego Altındere, wśród bujnej roślinności oraz zadziwiających formacji geomorfologicznych Doliny Altındere. Monaster wzniesiono na skalnym klifie, 270 metrów ponad głębokim wąwozem. Patrząc na klasztor z dna doliny, odnosi się wrażenie, że unosi się on pomiędzy niebem a ziemią. Pośród ruin zabudowań mieszkalnych dla mnichów mieści się główna świątynia, pokryta wspaniałymi freskami zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz. To wyjątkowy zabytek, wyróżniający się nie tylko unikalną lokalizacją i konstrukcją, ale także kunsztem artystycznym. Zgodnie z legendą sama Maria Dziewica ukazała się dwóm ateńskim mnichom i poprosiła ich o wzniesienie monasteru w niedostępnej dolinie.
Ponieważ klasztor położony jest dosyć wysoko a droga do niego jest dosyć stroma, to ostatni kawałek do niego pokonuje się miejscowymi busikami a na samym końcu dochodzi się do niego oczywiście pieszo. Dzisiaj mieliśmy podwójne szczęście do zwiedzania. Po pierwsze dlatego, że w ogóle mogliśmy zwiedzać klasztor, gdyż przez ostatnie 5 lat nie był dostępny dla turystów ze względu na prace renowacyjne. Został ponownie otwarty dla turystów dopiero od 1 lipca tego roku. Po drugie – mieliśmy piękną pogodę i wspaniały widok na klasztor z punktu widokowego, co jest rzadkością, gdyż zazwyczaj klasztor schowany jest za chmurami.
Po zwiedzeniu klasztoru pojechaliśmy w dalszą podróż. Po około 40 minutach jazdy zatrzymaliśmy się na małej stacji benzynowej z restauracją, gdzieś pośrodku Gór Pontyjskich. Po zjedzeniu lunchu kontynuowaliśmy pokonywanie gór. Częściowo jechaliśmy piękną nową autostradą, z niedawno oddanymi do użytku tunelami a częściowo jeszcze po starej drodze, gdyż część tuneli jeszcze nie została ukończona. W najwyższym punkcie, na Przełęczy Kop Geçidi osiągnęliśmy dziś wysokość 2409 m n.p.m., czyli byliśmy tylko 90 metrów niżej niż mają Rysy! Za kilka lat zapewne droga przez przełęcz będzie już tylko atrakcją turystyczną dla nielicznych, gdyż większość ludzi korzystać będzie z nowej autostrady.
Po zjechaniu z gór pozostało nam już niewiele drogi do celu dzisiejszej podróży, czyli do miasta Erzurum, które również położone jest dość wysoko, choć już nie w Górach Pontyjskich, a na Wyżynie Armeńskiej i jest od kilku lat dosyć znanym ośrodkiem narciarskim, przede wszystkim ze względu na zorganizowaną tu w roku 2011 zimową Uniwersjadę. Jednak miasto znane jest nie tylko z bardzo dobrej infrastruktury dla sportów zimowych. Erzurum to w rzeczywistości autentyczna Turcja z historiami ukrytymi wśród pozornie zwyczajnych budynków. To również turecki biegun zimna. To świetne miejsce, żeby latem uciec od tureckich upałów, chociaż latem jest tutaj również ciepło. Zimą z kolei temperatury potrafią spaść nawet do minus 40 stopni!
Erzurum znajduje się w krainie Anatolii. Historia miasta sięga epoki starożytnej, kiedy to nosiło nazwę Karin. W IV w. cesarz Teodozjusz I nadal miastu nową nazwę Theodosiopolis. Miasto pełniło ważną bazę wypadowa podczas wojny perskiej. W okresie średniowiecza dostało się pod wpływy Turków seldżuckich, a w 1514 roku miasto zdobył przywódca Imperium Osmańskiego - Sulejman Wspaniały. W XIX wieku miasto zniszczone zostało licznymi wojnami z Imperium Rosyjskim. Również podczas I wojny światowej stanowiło ważny punkt strategiczny dla armii tureckiej. Ostatecznie na mocy traktatu z 1918 roku uznano przynależność Erzurum do Turcji. Aktualnie w mieście znajduje się jeden z największych tureckich uniwersytetów Ataturk University.
Głównymi atrakcjami w Erzurum są dobrze zachowane bizantyjskie mury miasta, a także liczne budynki z okresu panowania tu Turków seldżuckich, takie jak Ulu Meczet wybudowany w XII wieku, a także Cifte Minareli Medrese, czyli szkoły teologiczne, jedne z najbardziej znanych budynków miasta w stylu architektonicznym Turków seldżuckich. Innym zabytkiem wartym obejrzenia jest XIII wieczny grobowiec z pięknym, bogato zdobionym portalem, a także meczet z XVI wieku oraz wiele innych ciekawych budowli, takich jak tradycyjne domy tureckie z tego rejonu. Jeden z takich domów, znajdujący się tuż przy grobowcach, odwiedziliśmy. Dom Paşa Bey Konağı jest jednocześnie miejscem, w którym można przenocować, a oprowadza po nim i opowiada bardzo ciekawie jego historię, obecny właściciel – przemiły starszy pan.
Do bardzo ładnego hotelu – Palan Otel dojechaliśmy o zmierzchu. Po kolacji mieliśmy w końcu trochę więcej czasu wolnego dla siebie. No i jutro możemy wstać trochę później, więc jest szansa, że w końcu porządnie się wyśpimy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz