Cały dzisiejszy dzień upłynął nam na jeździe. Wyjechaliśmy już o 7 rano. Najpierw autokarem dojechaliśmy do Taszkientu. Tutaj mieliśmy przerwę na obiad. Po obiedzie pojechaliśmy dalej, w kierunku granicy z Kazachstanem.
Po dotarciu do granicy kierowcy z Uzbekistanu pożegnali się z nami. Granicę przekraczaliśmy, podobnie jak poprzednio, pieszo. Przejście granicy odbyło się dość sprawnie. Żeby dostać się do Szymkentu, ponownie musieliśmy podróżować autokarem. Tym razem około 2 godzin. Dzięki sprawnemu przekroczeniu granicy, w Szymkencie byliśmy wcześniej niż to było w planie. W związku z tym najpierw obejrzeliśmy meczet, a następnie kierowca zawiózł nas na do miejscowego parku rozrywki, gdzie spędziliśmy dwie godziny.
Ja od kilku dni spędzam większość czasu z W., M. i D. Dobraliśmy się we czwórkę i jakoś tak wyszło, że trzymamy się razem. W. jest, podobnie jak ja, nauczycielem geografii. M. jest nauczycielką historii w szkole pod Wrocławiem, a D. jest księgową z Wrocławia :). Zazwyczaj na blogu nie piszę informacji o moich znajomych, ale tym razem dostałem na to od nich zgodę, a nawet powiedzieli mi, żebym o nich coś napisał, gdy dowiedzieli się, że piszę bloga.
O godzinie 22.30 byliśmy już na dworcu kolejowym, skąd o 23.15 odjechaliśmy w kierunku dawnej stolicy Kazachstanu - miasta Ałmaty (dawnej Ałma-Aty). Na miejscu mamy być dopiero jutro, około południa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz