środa, 25 lipca 2018

Kazachstan i Uzbekistan - dzień 8












Po porannym śniadaniu wyszliśmy przed hotel i naszym oczom ukazały się majestatyczne mury starożytnego miasta Khiva (Chiwa), które znajdowały się naprzeciwko hotelu. Przyjeżdżając wczoraj w nocy nie mogliśmy ich widzieć, więc rano mieliśmy sporą niespodziankę.

Żeby zacząć zwiedzać miasto, trzeba jednak było najpierw przejść całą długość murów, czyli około kilometra, żeby dotrzeć do bramy miasta. Po uiszczeniu niemałej, jak na tutejsze warunki, opłaty (100 tysięcy sumów, czyli około 50 złotych) mogliśmy zacząć zwiedzanie ogromnego miasta. Zwiedzaliśmy je z lokalnym przewodnikiem, więc kto chciał, ten mógł wysłuchać dodatkowo ciekawych historii w ciekawszych miejscach w mieście, przy których się zatrzymywaliśmy. Nie sposób tutaj opisać wszystkich odwiedzonych obiektów, ale było ich naprawdę bardzo dużo.

Chiwa to miasto nad Amu-darią. Była jednym z głównych ośrodków handlowych w VI‑VII wieku, w regionie Azji Środkowej. W XVI wieku miasto zostało stolicą Chanatu Chiwańskiego, a od roku 1873 znajdowało się pod władzą Rosji. Stare miasto Chiwy znane jest pod nazwą Iczan Kala. Do najważniejszych zabytków miasta należą: XVII-wieczne mury obronne, cytadela Kunja Ark, mauzoleum Pahlawona Mahmuda, meczet Dżuma, medresy z minaretami: Allakuli-chan, Amin-chan, pałac chana Tasz Chauli (1830-1838). Całość starego miasto wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

W całym mieście, w zasadzie w każdym zwiedzanym obiekcie, można było kupić wszelkiego rodzaju pamiątki. Można to było zrobić w licznych sklepikach, na bazarze, na straganikach poustawianych na uliczkach, bądź też bezpośrednio od handlujących wszędzie kobiet, które chodziły za turystami i oferowały swoje produkty, głównie piękne szale z bawełny i jedwabiu. Obejrzenie całego miasta zajęło nam kilka godzin. Około godziny 13 usiedliśmy w znajdującej się również wewnątrz murów miasta restauracji i zjedliśmy obiad.

Około godziny 14.30 wyjechaliśmy już w kierunku Buchary. Do przejechania mieliśmy około 400 kilometrów. Początkowo droga była bardzo dobrej jakości i prowadziła wzdłuż granicy z Turkmenistanem. Zatrzymaliśmy się na chwilę na punkcie widokowym, z którego było widać wody rzeki Amu-Darii, za którą znajdował się już obszar Turkmenistanu. Od pewnego momentu jechaliśmy nawet autostradą, przecinającą pustynię Kyzył-Kum, ale dobra i szybka jazda skończyła się nam wraz z zachodem słońca, który zdążyliśmy obejrzeć jeszcze na kolejnym postoju.

Ostatnie 100 kilometrów to była droga przez mękę. Czym bliżej miasta Buchara, tym gorszej jakości była droga. Momentami autokar musiał zwalniać do 10-20 km/h, gdyż dziury w drodze nie pozwalały na szybszą jazdę. Dopiero w samej Bucharze jej jakość poprawiła się na tyle, że mogliśmy nieco szybciej się poruszać. Jednak i tak w Hotelu Burji Buxoro, znajdującym się na przedmieściach miasta, byliśmy dopiero o godzinie 23. Zwiedzanie miasta zaplanowane mamy na jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela