piątek, 7 lipca 2017

Podkarpacie i Beskidy – dzień 1

Dzisiaj rano wpadłem na trochę szalony pomysł. Miałem po porannej wizycie u dentysty pojechać już nad Babant, ale coś mnie natchnęło i… zaproponowałem mamie, żeby pojechała ze mną na kilka dni na południe Polski, pozwiedzać miejsca, których jeszcze nie widzieliśmy, a które od dawna chciałem zobaczyć. Przy okazji chcę też załatwić trochę spraw związanych z planowanym przeze mnie we wrześniu obozem wędrownym dla mojej klasy, w czasie którego wędrować będziemy po Beskidzie Sądeckim i Pieninach – od Krynicy Zdrój do Krościenka nad Dunajcem.

Nie miałem żadnego konkretnego planu, gdzie chcę po drodze jechać i co konkretnie zobaczyć, poza kilkoma tylko miejscami. I tak, około południa spakowaliśmy się, wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy. Oczywiście Łezka też z nami pojechała i była z tego powodu wielce uszczęśliwiona. Za cel obraliśmy sobie dzisiaj Sandomierz, który od dawna znajdował się na mojej liście miast do zobaczenia.

Zanim jednak do niego dojechaliśmy mieliśmy jeszcze po drodze dwa postoje.

Pierwszy był zupełnie przypadkowy, kiedy to wyjeżdżając zza zakrętu ukazał nam się zamek na wzgórzu, a w zasadzie jego ruiny z ocalałą wieżą. Był to zamek w Iłży. Zaparkowaliśmy w centrum miasta i poszliśmy na półgodzinny spacer na zamek. Pogoda sprzyjała dzisiaj zwiedzaniu. Temperatura nieco ponad 20 stopni i piękne słońce z niewielką ilością pięknych cumulusów na niebie.

Następny postój był już przeze mnie zaplanowany. Chciałem pokazać mamie posiadłość naszego znajomego J. Karskiego we Włostowie koło Opatowa. Posiadłość ta była niezwykle okazała, jednak perturbacje powojenne w socjalistycznej Polsce spowodowały zniszczenie przepięknego dworu oraz problemy z odzyskaniem własności przed rodzinę Karskich. Dzisiaj z dawnej świetności dworu pozostały jedynie zarośnięte ruiny, których strzegą przy wjeździe dwa ocalałe kamienne lwy. W pobliskim kościele znajdują się tablice upamiętniające pochowanych w nim członków rodziny Karskich.

Do Sandomierza dojechaliśmy około godziny 18. Zaparkowaliśmy pod Bramą Opatowską i poszliśmy zwiedzać przepiękną starówkę. Najpierw szliśmy ulicą Opatowską. Po dojściu do rynku i obejściu Ratusza dookoła udaliśmy się w stronę Bazyliki katedralnej Narodzenia NMP i Zamku Królewskiego, który stoi przepięknie położony, na wysokim brzegu Wisły. Później wróciliśmy przez Starówkę i Mały Rynek na ulicę Opatowską, gdzie usiedliśmy w knajpce, wypiliśmy czekoladę (mama piwo), zjedliśmy ciastko i lody i poszliśmy do samochodu, aby ruszyć w poszukiwaniu noclegu.

Znalezienie noclegu okazało się dość trudne, ale po odwiedzeniu kilku miejsc w końcu udało nam się znaleźć przytulny pokój w Woli Baranowskiej, niedaleko Baranowa Sandomierskiego, gdzie mamy zamiar jutro rozpocząć zwiedzanie od znajdującego się tam pięknego zamku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice