poniedziałek, 24 lipca 2017

Rumunia-Ukraina-Mołdawia - Dzień 7


Rano wyjechaliśmy w kierunku Zamku Drakuli lub inaczej Zamku Bran. Ma on niewiele wspólnego z samym Draculą, który nigdy tutaj nie zawitał, ale to właśnie ten zamek najbardziej odpowiadał opisowi z książki i dlatego jest on najliczniej odwiedzanym zamkiem w Rumunii przez turystów z całego świata. Średniowieczny zamek, wzniesiony już na początku XIII wieku przez Krzyżaków, na pograniczu z Wołoszczyzną, był przez wiele stuleci ważnym punktem obronnym. Od 1920 pełnił funkcję rezydencji letniej królowej Rumunii Marii. Przejęty przez komunistyczny rząd Rumunii w 1947 roku, powrócił w roku 2006 do spadkobiercy ostatniego właściciela, Dominika Habsburga, który wystawił obiekt na sprzedaż. Obecnie mieści się w nim muzeum historyczne. W zamku było mnóstwo ludzi i jego zwiedzanie nie było komfortowe, tym bardziej, że przejścia pomiędzy kolejnym komnatami w zamku  są bardzo wąskie.


Bran nie był ostatnim zamkiem, który dzisiaj zwiedzaliśmy. Kolejnym punktem dzisiejszego dnia była wizyta w mieście Sinaia. Mimo, że mieliśmy do niego ledwie kilkadziesiąt kilometrów, to dojechanie do niego zajęło nam kilka godzin. Okazało się, że w mieście akurat dzisiaj odbywał się rajd samochodowy i na drogach dojazdowych do miasta, położonego dość wysoko w górach, utworzyły się wielokilometrowe korki.


Gdy już znaleźliśmy się w mieście, jego zwiedzanie zaczęliśmy od Monastyru Sinaia. Żeby do niego dojść musieliśmy przejść przez ulicę, po której odbywał się rajd. Policjant przepuścił nas dopiero jak trasa była bezpieczna, w związku z czym mieliśmy okazję obejrzeć kilka uczestniczących w rajdzie samochodów. Monastyr Sinaia wybudowany został w latach 1690-95 z inicjatywy Michała Cantacuzino. Na początku swojego istnienia klasztor ten miał pełnić jedynie funkcję pustelni z kilkoma celami dla mnichów. Jednak w kolejnych wiekach monastyr był wielokrotnie rozbudowywany i przebudowywany. W latach 1842-46, na polecenie hospodara Gheorghe Bibescu, pośrodku klasztornego dziedzińca zbudowano nową, większą cerkiew, ale do dzisiaj zachowała się przy murze klasztornym pierwotna świątynia, zdobiona oryginalnymi freskami.


Z Monastyru już niedaleko było do Zamku (a właściwie to Pałacu) Peles - królewskiej rezydencji wypoczynkowej położonej pośród Gór Bucegi. Pałac zbudowano z polecenia króla Rumunii Karola I. Ponieważ korki skutecznie opóźniły nam dojazd, to okazało się, że kupując bilety byliśmy ostatnimi, którym je dzisiaj sprzedano. Mieliśmy więc dużo szczęścia, że nam się udało zwiedzić wnętrza Pałacu Peles. A było warto, bo rezydencja jest naprawdę imponująca, a bogactwo i przepych aż biją po oczach, w każdej z pałacowych sal.


Z miasta Sinaia wyjechaliśmy około 18 i udaliśmy się w kierunku oddalonego stąd o około 130 kilometrów Bukaresztu. To właśnie w stolicy Rumunii mamy dzisiejszy nocleg. W hotelu byliśmy około 21. Jeszcze wieczorem poszliśmy na spacer po ulicach Bukaresztu. Ja z A. poszliśmy sobie na spacer wokół starego miasta. Do naszego hostelu Crazy Duck wróciliśmy dopiero około pierwszej w nocy. Jeszcze do 2 posiedzieliśmy w kuchni przy winie, po czym w końcu poszliśmy spać. To będzie naprawdę wyjątkowo krótka noc. A już jutro rano idziemy dalej zwiedzać stolicę Rumunii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Poleski Park Narodowy - niedziela