czwartek, 20 lipca 2017

Rumunia-Ukraina-Mołdawia - Dzień 3

Wczoraj, zanim jeszcze poszliśmy spać, odkryłem w naszym hotelu saunę z basenem. Zadowolony poszedłem zrelaksować się do hotelowego spa i gdy miałem już wchodzić do sauny pojawił się znikąd jakiś dziwny gościu, który powiedział, że za korzystanie z sauny trzeba zapłacić. No i tyle było mojej radości… Nie pozostało nam więc nic innego, jak udać się w objęcia Morfeusza.

Spod hotelu wyjechaliśmy po 8 rano. Niedługo potem byliśmy już na granicy z Rumunią. Przejazd przez granicę odbył się bardzo szybko – byliśmy o tej porze jedynym autokarem na przejściu. W pierwszym napotkanym przygranicznym miasteczku zatrzymaliśmy się, gdyż część osób chciała wymienić pieniądze. Było to miasteczko Siret. Ja skorzystałem z okazji i wszedłem sobie na chwilę zobaczyć tutejszą cerkiew.

Kolejnym przystankiem był przepiękny Klasztor Sucevita (Suczewica), jeden z ośmiu rumuńskich klasztorów wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jest to obronny monastyr z malowaną cerkwią pod wezwaniem Zmartwychwstania. Cytując Wikipedię: „Freski cerkwi stanowią ostatni tak monumentalny zespół malowideł zewnętrznych w regionie. Zachowały się one w bardzo dobrym stanie, także na ścianie północnej, zazwyczaj zniszczonej wskutek wiatrów wiejących najczęściej z tego kierunku. Na tej właśnie elewacji znajduje się wielka scena drabiny cnót według św. Jana Klimaka, na której symbolicznie przedstawiono drogę cnót niezbędnych do zbawienia – wspinających się po drabinie wspomagają aniołowie, natomiast każdy upadek na którymkolwiek szczeblu (każdy symbolizuje jedną z cnót wymienionych przez św. Jana) wykorzystują diabły do ściągnięcia człowieka w czeluść piekielną. Obok drabiny cnót, w pobliżu północnego ganku, przedstawiono także żywot św. Jana Klimaka”.

Po obejrzeniu tego przepięknego zabytku pojechaliśmy do drugiego klasztoru w Worońcu (Voronet). Jest on bardzo podobny do klasztoru w Suczewicy i równie piękny. Jest to również obronny monastyr z malowaną cerkwią pod wezwaniem św. Jerzego. Monastyr jest fundacją hospodara Stefana Wielkiego. Cerkiew zbudowano w roku 1488. Najbardziej znanym malowidłem zewnętrznym jest uznawana za najcenniejszy fresk malowanych cerkwi Bukowiny scena Sądu Ostatecznego wypełniająca zachodnią elewację świątyni.

Po jego zwiedzeniu mieliśmy godzinę czasu wolnego. Większość osób wykorzystała go na zakup pamiątek i wizytę w okolicznych kafejkach. Ja z A. poszliśmy nad przepływającą koło parkingu rzeczkę i eksplorowaliśmy dziki teren po obu jej stronach, nie unikając przeprawy w bród przez rzekę.

Ostatnim punktem dzisiejszego dnia była przełęcz Prislop, do której mieliśmy ponad 100 kilometrów. Teoretycznie podróż do niej powinna zająć nam około dwóch godzin. W rzeczywistości na przełęczy byliśmy dopiero przed godziną… 21, czyli nasza podróż przedłużyła się do ponad 4 godzin! A dlaczego? Jak nietrudno się domyślić rumuńskie drogi nie należą do najlepszych. Jednak kilkudziesięciokilometrowa droga na przełęcz Prislop przebiła chyba wszystkie inne drogi w Rumunii. Nie dość, że na całej drodze jest ona remontowana i co chwila są mijanki ze światłami, to jeszcze dodatkowo w niektórych miejscach światła nie zmieniały się w ogóle i cały czas świeciło się czerwone. W nielicznych miejscach, gdzie droga nie była remontowana dziury były tak wielkie, że prędkość jazdy wynosiła około 15 km/h.

W końcu jednak dojechaliśmy… Nawet udało nam się przed zachodem słońca. Przełęcz Prislop znajduje się na wysokości 1416 m n.p.m.. Przepiękne widoki z przełęczy zasłaniały nam jednak porozstawiane na niej wszędzie maszyny remontujące drogę i hałdy piasku i żwiru przygotowanego do jej budowy. Mi na szczęście udało się nieco oddalić od autokaru i znalazłem miejsce z którego mogłem porobić piękne zdjęcia gór w promieniach zachodzącego słońca.

Po wizycie na przełęczy musieliśmy jeszcze zjechać kilkanaście kilometrów w dół, do pięknie położonego miasteczka Staţiunea Borşa, w którym znajduje się nasz Hotel Cerbul. Zanim poszliśmy spać wypiliśmy jeszcze piwo w hotelowej restauracji, a później jeszcze ja z A. poszliśmy na znajdującą się niedaleko hotelu huśtawkę aby wypić kupione wczoraj wino. W międzyczasie podziwialiśmy jeszcze szwendające się samopas po miasteczku konie. Picie wina dokończyliśmy już na balkonie naszego pokoju, po czym poszliśmy grzecznie spać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Puszcza Kozienicka i Kozienice