Dziś dzień lenistwa. Mogliśmy spać do 9, a jeśli ktoś nie chciał iść na śniadanie to mógł spać ile chciał. Dopiero na godzinę 14 była zaplanowana wycieczka z przewodnikiem po Odessie. Ja po śniadaniu wróciłem do naszego malutkiego pokoiku i oddałem się nic nie robieniu i spaniu. A. w tym czasie poszła sobie na miasto.
O 14 poszliśmy zwiedzać miasto. Naszym przewodnikiem okazała się być starsza pani, która znakomicie znała Odessę i opowiadała w bardzo ciekawy i nietuzinkowy sposób o mieście, jego historii i najciekawszych zabytkach. Zwiedzanie trwało 3 godziny. W tym czasie zobaczyliśmy wszystkie najciekawsze miejsca w mieście. A później poszliśmy na obiad do Pyzatej Chaty.
„Jeżeli czegoś nie da się tu kupić, niechybnie znaczy, że nie istnieje” - mówi stare odeskie porzekadło. Dotyczy ono słynnego odeskiego Bazaru Privoz. Tutejsze targowisko oferuje wszelkie towary - od stoiska z reklamówkami po suszonego dorsza. My niestety byliśmy już po godzinie 19, więc większość stoisk była już zamknięta. Obiecaliśmy sobie, że przyjdziemy tutaj jeszcze w sobotę rano, gdy będziemy mieli więcej czasu wolnego przed wyjazdem. Dzisiaj kupiliśmy jedynie owoce, które są tutaj bardzo tanie. Za ponad 2 kilogramy winogron, nektarynki i dużego arbuza zapłaciliśmy mniej niż 15 złotych.
Dziś już nic więcej nie robimy, ale jutro musimy wstać wcześnie rano, bo o 6 musimy już wyjechać do Wilkowa, miasteczka które znajduje się w samym sercu delty Dunaju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz