Dziś kolejny dzień zwiedzania Rumunii. Tak jak napisałem wczoraj zaczęliśmy go od zwiedzania miasta Cluj Napoka. Obejrzeliśmy między innymi: Kościół św. Michała i stojący przed nim pomnik Macieja Korwina – króla Węgier, Chorwacji i Czech. Widzieliśmy też Teatr Narodowy, Sobór Zaśnięcia Matki Bożej, budynek Sądu i przeszliśmy się deptakiem w centrum miasta. Zwiedzanie zajęło nam około godziny, po czym ruszyliśmy w kierunku miasta Turda, gdzie mieliśmy zarezerwowane zwiedzanie kopalni soli.
Kopalnia soli Salina Turda to jedna z największych i najstarszych kopalni w Europie. Sól wydobywano tu już w czasach rzymskich. Eksploatację zakończono w roku 1932, a w roku 1992 miejsce otwarto dla zwiedzających. Obecnie kopalnia uznawana jest za jedną z większych atrakcji Rumunii. Od wejścia ciągnie się długi (prawie kilometrowy), solny korytarz prowadzący do Komnaty Echa, w której mogliśmy przetestować doskonałą akustykę kopalni. Dalej odwiedziliśmy kolejne sale i korytarze prowadzące do głównej komnaty Saliny. Jest ona tak ogromna, że mieści w sobie amfiteatr, diabelski młyn, pole do minigolfa, tory do kręgli i plac zabaw, a także podziemne słone jezioro, po którym można przepłynąć się wypożyczoną łódką. Zwiedzanie kopalni zajęło nam około 2 godzin.
Kolejnym przystankiem był średniowieczny Zamek Corvinilor w Hunedoarze uznawany za najpiękniejszy w Transylwanii. Castelul Corvinilor, jak zwany jest po rumuńsku, powstał prawdopodobnie w XIV wieku, ale to Jan Hunyady - węgierski magnat, wojewoda siedmiogrodzki, gubernator i regent Węgier oraz bohater narodowy, który zasłynął zwycięstwem nad Turkami podczas oblężenia Belgradu w 1456 roku, uczynił z zamku po 1440 roku potężną twierdzę z podwójnym pierścieniem murów obronnych oraz kilkoma wieżami - prostokątnymi i kolistymi, które były zupełną innowacją w ówczesnych czasach w Transylwanii. Zamek zwiedza się około godziny, chodząc po wyznaczonych jego fragmentach. Już po zwiedzaniu, gdy wracaliśmy do autokaru, zaczęło grzmieć, ale wielkiego deszczu z tego nie było.
Nieco ponad dwie godziny później byliśmy już w Sibinie (Sibiu). Mieliśmy tutaj dwie godziny czasu wolnego na zwiedzenie miasta i zjedzenie kolacji. Miasto jest bardzo ładne. Zwiedziliśmy oczywiście Starówkę z Ratuszem, Most Kłamców, Kościół Najświętszej Marii Panny przed którym zabito syna Vlada Draculi, oraz górne i dolne miasto. Dodatkowy urok miastu dodawały promienie zachodzącego słońca. Ja z A. usiedliśmy sobie później w knajpce i zjedliśmy ponownie tutejsze flaczki oraz sarmale - czyli rumuńskie gołąbki z kiszonej kapusty. Oczywiście było też zimne piwo oraz lemoniada.
Na nocleg do Sighișoary dojechaliśmy około godziny 23. Śpimy dziś w magicznym miejscu, do którego jednak musieliśmy najpierw dojść na piechotę i to mocno pod górkę. Tym magicznym miejscem jest Hostel Burg, znajdujący się wewnątrz Cytadeli, w samym historycznym sercu Sighișoary - miejscu urodzenia Włada Palownika czyli Drakuli. Miasteczko, które uznawane jest za jeden z najlepiej zachowanych średniowiecznych zespołów miejskich w Europie Środkowo-Wschodniej będziemy zwiedzać dopiero jutro rano, ale wchodząc do niego tak zauroczyło nas swoim pięknem, że jeszcze przed pójściem spać postanowiliśmy wybrać się na krótki spacer. Warto było, bo oświetlone nocą stare miasto wygląda bajkowo. Po drodze widzieliśmy dom, w którym urodził się i mieszkał Vlad Dracula, zrobiliśmy sesję zdjęciową i wróciliśmy do pokoju aby w końcu pójść spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz