To chyba najbardziej wyczekiwany punkt wycieczki przez wszystkich jej uczestników. Wizyta na Machu Picchu. Machu Picchu to wizytówka Peru, jeden z nowych siedmiu cudów świata i chyba najbardziej znane miejsce w Ameryce Łacińskiej. Zostało odkryte dopiero w 1911 roku, przez Hirama Binghama, amerykańskiego naukowca i historyka. Położone jest około 100 km od Cuzco i ukryte wysoko w Andach na wysokości od 2090 do 2400 m n.p.m. Otoczone jest z trzech stron meandrującą rzeką Urubamba i osłonięte stromym szczytem Huayana Picchu. Machu Picchu składa się z ponad 150 budynków, począwszy od łaźni i domów, a skończywszy na świątyniach i sanktuariach. Miasto zostało opuszczone nagle, około 1537 roku, i do dziś oficjalny powód nagłego wysiedlenia mieszkańców nie jest znany. Jedna z teorii zakłada, że jego powodem mogła być epidemia ospy przywiezionej przez europejskich podróżników. Miało to mieć miejsce jeszcze przed pojawieniem się hiszpańskich konkwistadorów, stąd nie wiadomo do końca, czy wersja ta jest prawdziwa. Na zwiedzanie tego cudu świata warto poświęcić kilka godzin i przechadzając się wolno po ruinach, powoli delektować się bajkowymi widokami, spacerować wzdłuż tarasów, zagubić się w labiryntach kamiennych domostw i świątyń, zapozować do zdjęcia z pasącymi się tutaj lamami, a także podziwiać niesamowitą mgłę unoszącą się nad okolicznymi szczytami górskimi.
Na zwiedzanie tego nowego cudu świata wyjechaliśmy busem już o 6 rano. Wcześniej zjedliśmy śniadanie. Pogoda nie do końca była idealna, bo gdy wsiadaliśmy do autobusu padało. Martwiliśmy się, że na górze nic nie będzie widać, ale nasz przewodnik uspokoił nas, że widoczność powinna być dobra. Jazda na miejsce, z którego rozpoczynaliśmy zwiedzanie, zajęła nam 25 minut. A potem.... A potem był obłęd w oczach! To co zobaczyliśmy przerosło nasze najśmielsze oczekiwania. Gdy weszliśmy na platformę widokową, z której roztacza się najsłynniejsza panorama na Machu Picchu, to nie mogliśmy się napatrzeć i skończyć robić zdjęć. A potem było już tylko coraz ładniej i ciekawiej. Na zwiedzanie całego miasta Inków mieliśmy aż 3 godziny, ale i tak można by było tam siedzieć dużo dłużej. Niestety cała trasa jest jednokierunkowa i trzeba iść cały czas do przodu. Zwiedzanie Machu Picchu tak nas wciągnęło, że nawet nie zauważyliśmy, że w międzyczasie przestał padać deszcz.
Po zwiedzeniu Machu Picchu nie zjeżdżaliśmy z powrotem autobusem, tylko zeszliśmy w dół pieszo, szlakiem przez dżunglę. Zejście zajęło nam ponad godzinę, ale nie spieszyliśmy się zbytnio, podziwiając po drodze piękne widoki. Po dotarciu do hotelu zrobiliśmy sobie dłuższą przerwę na herbatę, odpoczynek i przeglądanie zrobionych dzisiaj zdjęć. Ponieważ pociąg powrotny mieliśmy dopiero przed 16.00, to spokojnie zdążyliśmy jeszcze pójść i zjeść dobry obiad w centrum miasteczka.
Po obiedzie wsiedliśmy do pociągu powrotnego, a potem busem wróciliśmy do Cuzco. W Cuzco znów padał deszcz. Po przyjeździe połowa grupy pojechała do hotelu, a połowa (w tym i my z Ulą) poszła jeszcze posiedzieć przy drinkach i kolacji, do restauracji Kushka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz