Najsłabszym punktem dzisiejszego dnia było śniadanie. A potem było już tylko lepiej, ale zacznijmy od początku. Czekając nieznośnie długo, aż podadzą nam zamówione dania, denerwowaliśmy się, czy zdążymy na zamówiony dla nas statek na Islas Ballestas. Na szczęście w ostatniej chwili zdążyliśmy zjeść i mogliśmy udać się do portu.
Islas Ballestas i Półwysep Paracas często nazywane są „małym Galapagos” lub „Galapagos dla ubogich”. Jest to najważniejszy rezerwat ptactwa i zwierząt morskich w całym Peru. Znajdziemy tu między innymi pingwiny Humboldta, delfiny, lwy morskie, kotiki południowe, wydraki patagońskie, pelikany, flamingi czy też kormorany. Odchody tutejszych ptaków są cenionym, już od czasów prekolumbijskich, nawozem.
Pierwszą atrakcją już na samym początku wyprawy jest ogromny rysunek naskalny – kandelabr, położony na Półwyspie Paracas i zwrócony w kierunku słynnej pustyni Nazca, gdzie znajduje się cała masa podobnych rysunków, które będziemy mieli okazję oglądać jutro z okien awionetki. Do dziś nie wyjaśniono, skąd wziął się tutaj ów rysunek. Dopłynięcie do wysp oraz powrót z nich zajęło niestety dużo więcej czasu niż samo ich oglądanie, które trwało zaledwie kilkanaście minut. Ale i tak w tym krótkim czasie mieliśmy okazję zobaczyć mnóstwo przepięknych widoków oraz wiele różnych zwierzątek. Pięknych widoków dostarczyły nam przede wszystkim same wyspy, których fantazyjne kształty oraz utworzone w nich liczne skalne okna, w połączeniu z błękitem oceanu tworzyły niezwykły krajobraz, którego dopełnieniem były zamieszkujące wyspy zwierzęta. Mieliśmy dzisiaj okazję podziwiać między innymi pingwiny Humboldta, pelikany, mewy, foki, uchatki patagońskie oraz czerwone kraby.
Po powrocie do Paracas i po chwili odpoczynku poszliśmy na kolejną dzisiejszą atrakcję, którą była przejażdżka mini buggami po Parku Narodowym Paracas. Już sama jazda i prowadzenie tych śmiesznych pojazdów było dla nas nie lada atrakcją, ale to, co zobaczyliśmy po drodze dostarczyło nam niemniejszych wrażeń. Najpierw zatrzymaliśmy się na plaży Yumaque, na której mieliśmy kilkanaście minut czasu wolnego na sesje zdjęciowe oraz zamoczenie nóg w oceanie. Dodatkową, niezapowiedzianą atrakcją, było podziwianie pływających tuż przy plaży delfinów.
Po następnych kilku minutach jazdy zatrzymaliśmy się na punkcie widokiem o nazwie Mirador Istmo II. Widoki z niego na ocean i plażę z jednej strony oraz pustynię z drugiej były oszałamiające. Po zjechaniu z punktu widokowego zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę na Czerwonej Plaży (Playa Roja), po czym wróciliśmy do bazy. Cała wycieczka trwała około dwóch godzin.
Po powrocie do Paracas poszliśmy na obiad. Ponieważ wczorajsze jedzenie wyjątkowo nam smakowało, to dzisiaj znów jedliśmy w tej samej restauracji (Nautilus), znajdującej się przy samej plaży. Tym razem jedliśmy makaron z łososiem oraz panierowane owoce morza. Dania znów były przepyszne. A po obiedzie mieliśmy jeszcze wystarczająco dużo czasu, który wykorzystałem na szybką kąpiel w Pacyfiku.
O 15.00 wsiedliśmy do podstawionego busika, który zawiózł nas na ostatnią dzisiejszą atrakcję. Tuż obok miasta Ica znajduje się pustynia o tej samej nazwie, na której organizowane są przejazdy dużymi, kilkuosobowymi buggami. Tym razem to nie my nimi kierowaliśmy. Doświadczeni w jeździe po wydmach lokalsi zafundowali nam niesamowitą, pełną adrenaliny, przejażdżkę po tutejszych ogromnych wydmach. W trakcie wycieczki zatrzymaliśmy się na kilkanaście minut, żeby porobić zdjęcia oraz pozjeżdżać z wydm na desce, czyli uprawiać tzw. sandboarding.
Na sam koniec wycieczki kierowca wysadził nas w miejscu, z którego mogliśmy zrobić sobie ładne zdjęcia znajdującej się u podnóża wydm Oazy Huacachina. Mieliśmy też dzisiaj wyjątkowe szczęście, bo zachodzące nad pustynią słońce, w połączeniu z obecnymi dziś na niebie chmurami, stworzyły na niebie niesamowity spektakl.
Po powrocie do busika kierowca zawiózł nas na dworzec autobusowy w mieście Ica, na którym oczekiwaliśmy na ostatni punkt dzisiejszego dnia, czyli wieczorny przejazd do miejscowości Nazca. Po dojechaniu na miejsce i dojściu do hotelu, zmęczeni, szybko padliśmy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz